Mireczki wy moje cebulę wielbiące i goście spoza zielonej wyspy, opowiem wam historię z pozaprzeszłych czasów, kiedy to jeszcze uczęszczałem do szkoły elementarnej ( dzisiaj twór ten nazywa się podobno szkołą podstawową). Otóż na jednej z przerw ja i moi koledzy rozmawialiśmy o czymś ( nie pamiętam o czym , ale to i tak nieistotne dla sprawy). Podczas rozmowy z ust jednego z kolegów - Marcina - padło słowo " ręce". Tak
#niewiemczycoolstory #zdziwienie wracam sobie przed chwilą do domu, idę rynkiem i nagle mnie zagaduje dwudziestokilkuletni gość

-miejscowy ?

-tak a o co chodzi ?

-bo mam takie nietypowe trochę pytanie, wiesz może gdzie tu w pobliżu można dostać dragi dokładnie kryształki,metę coś cięższego

- nie za bardzo, akurat nie mój rejon, jak już to ruskie fajki, dalej mieszkam trochę nie pomogę ci

- ok to nie zatrzymuje

- spoko siema

Ehh najczęściej
#niewiemczycoolstory tl;dr na końcu

Byłem kiedyś w Radio Kraków i koleś z reżyserki (strasznie pocieszny swoją drogą) opowiadał różne ciekawe historie, w tym jedna o Jerzym Stuhrze (stary sztur go nazywał). Otóż miała odbyć się audycja o rzeczach związanych z regionalnymi sprawami, więc Stuhr przyszedł na nagranie. Poinstruowano go, że wystarczy nagranie tekstu i może szybko się zwijać, jeśli mu się śpieszy. Zrobił to, ale wysunął pomysł, że charakter audycji poprawiłoby poprowadzenie
#niewiemczycoolstory #truestory

Dzisiaj idąc na basen zaczepiło mnie dwóch żulików w wieku nieokreślonym, jak to u tej grupy społecznej, ale powiedzmy, że z przedziału 35-50 z odchyleniem na to drugie. Obaj niezbyt twardo stąpający po ziemii, chwiejnym krokiem, zdradzającym krążący po układzie krwionośnym raket fjuel podbili do mnie. Każdy miał otwarte piwko w ręku i jeden zaczyna gadkę, narażając mnie na wyziewy piekielne z jego aparatu gębowego, takim oto tekstem:

'Witaj kolego!