Ale ja mam krzywy ryj, można z niego czytać jak z pudelka. Kuzyn dostał odpowiedź od świętego Mikołaja na swój list (napisał dwa, do tego polskiego i do tego lapońskiego) i oczywiście ohohoho szaleństwo odpisali mu. Ciotka z nim wczoraj przyjechała i oczywiście napomknęła, że młody dostał odpowiedź, no i oczywiście ja #!$%@? musiałem skomentować "OD SAMEGO MIKOŁAJA? HEHEHEH, NIEŹLE" no to ciotka "CHODŹ SEBA! POKAŻ DESENSITIZATION LIST!". "MASZ, DESEN, PRZECZYTAJ. SAM MIKOŁAJ MI ODPISAŁ". Ja oczywiście palpitacja serca, nie potrafię się sztucznie uśmiechać i oszukiwać dzieci. Udaję, że czytam "EEE FAAAJNY, MAASZ" i oddaję. Już myślę - udało się #!$%@?, nie będzie żadnej traumy dla nikogo. Ale nie, ciotka skomentowała "WIDZISZ SEBUŚ, MÓWIŁAM, ŻE MIKOŁAJ ISTNIEJE" "AHA, MAMO. PEWNIE, ŻE ISTNIEJE, PRAWDA DESENSITIZATION?"


I moja pokerface mówiąca coś w stylu "NIUEEEEEEEETAAAAAAAAAAK" oraz "#!$%@? ZBAIJCIE MNIE, DLACZEGO"

"MAMO, DESENSITIZATION POWIEDZIAŁ, ŻE MIKOŁAJA NIE MA :(((((("