#glee #seriale #tv #diannaagron

Jakiś dłuższy czas temu natknąłem się w YouTube na jeden cover z serialu Glee, który mi się bardzo spodobał, i tak po nitce do kłębka zacząłem oglądać w wolnym czasie odcinek po odcinku, sezon po sezonie - przede wszystkim dlatego, że podobały mi się ich covery (choreografia, wykonanie, scenografia, kostiumografia, itd), ale też, nie ukrywam, że szczególną uwagę do ekranu przykuwałem również wtedy, gdy pojawiała się na nim sukowata i nieobliczalna, acz śliczna Dianna, znana też jako Queen (swoją drogą, nie wierzę, że aktorzy, którzy grają postać o danym charakterze, nie mają nic z tego charakteru we własnym, prywatnym życiu, a żeby daleko nie szukać - Mark Salling jest oskarżony o dziecięcą pornografię; no ale to tak na marginesie).

O co chodzi - obejrzałem własnie odcinek 3. z piątego sezonu (w ramach przypomnienia - to ten, w którym oddają chołd zmarłemu Coremu Monteithowi), który to odcinek -jak mniemam- był dogrywany już po tym incydencie, i jestem dość mocno zaskoczony faktem, że wspomniana Dianna, jako jedyna z całej obsady, się w tym odcinku nie pojawiła - a warto tutaj nadmienić, że zmarły aktor był rzekomo (wg. Wikipedii) wówczas w związku z Leą Michele (tę całą serialową Rachel Berry) i to jej nieobecność, jak już, mogłaby być w jakiś sposób zrozumiała i wytłumaczalna (bo mogła przecież nie chcieć opłakiwać w serialu śmierć swojego prawdziwego partnera życiowego). A mimo to jednak się w nim pojawiła, a sceny żalu i smutku 'zagrała' chyba najlepiej spośród wszystkich takich jej scen w tym serialu (zresztą, moim zdaniem, cała obsada była wyjątkowo przekonująca w tym odcinku, ale to tak na marginesie).

Reasumując,
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

nsfw
Treść nieodpowiednia do przeglądania w pracy lub miejscu publicznym...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach