To były dwie godziny rozkoszy dla romantyków i marzycieli, może poza środkową częścią meczu, kiedy wydawało się, że Azarenka powstrzyma topiącą ją falę i wrócimy do realizmu. Lecz Radwańska nie tylko zagrała finałowy set z wyczuciem i zaradnością daną od bogów, ale grała z wigorem i świeżością. Podniosła swój poziom gry tak dalece, że dziś zasugerowała, że może odnosić zwycięstwa zapewniające jej miejsce w historii i uzasadnić wiarę tych kibiców, którzy patrzą
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach