Czytam dużo wpisów tutaj i aż mi trudno uwierzyć jak przykrym i frustrującym doświadczeniem dla wielu osób są święta z rodziną. Ciągle czytam tylko o kłótniach przy stole, zawiści, pijatykach. Naprawdę tak wyglądają święta u większości z was? Nie chce mi się w to wierzyć. Proszę o plus każdego, u kogo święta są miłym czasem, który spędza się z najbliższymi w serdecznej atmosferze. #polskiedomy #polak #swieta
@Boski_Szymon: Osoby, któte mają normalne rodziny nie potrzebują wylewać żółci w internecie, a fajna atmosfera w święta jest czymś normalnym i nie piszą tu tego. Nie od dziś wiadomo, że wykop to w dużej mierze skupisko ludzi z problemami.
#!$%@? mnie, jak w TVN pokazują protestujących warszawiaków, którzy mówią do kamery "przyszliśmy walczyć o przyszłość Polski i przyszłość naszych dzieci", a potem #!$%@? skandują "wolne sondy" (#pdk) i "konstytucja".
Za dwadzieścia, trzydzieści lat, ich dzieci będą umierać na wszelkiego rodzaju raka i poważne choroby dróg oddechowych a ich wnuki będą rodzić się z poważnymi defektami genetycznymi. Terapie antybiotykowe szlag trafi ale to nic, bo i tak żeby trafić do lekarza będzie trzeba naczekać się kilka lat - przecież NFZ nie uniesie kosztów tak starego i schorowanego społeczeństwa. ZUS #!$%@?, a wszyscy będziemy wesoło zatruwać się smogiem i dymem z palonych przez biednych górników opon.
Zdrowie, zdrowie przede wszystkim. Zdrowia życzymy sobie na okrągło, ale w kwestii zdrowego powietrza nikt #!$%@? w Warszawie nie protestuje. A to jest palący już problem, który zemści się na naszym społeczeństwie okrutnie za kilka dekad. Ale o tym nikt nie myśli, #!$%@? z przyszłością, najważniejsze wolne sądy i #!$%@? o łamaniu człowieka.
@Bergkamp: bez wolnych sądów nie istnieje realna forma nacisku na władzę. Jak sobie wyobrażasz pozwanie państwa skoro to państwo będzie decydowało kto rozpatrzy sprawę? Ich postawa nie jest pozbawiona sensu. Poza tym czy nie można zajmować się również drobniejszymi sprawami nawet jeżeli gdzieś czekają te większe?
Przyjaciel ma raka trzustki i nie ma zamiaru walczyć. Rokowania są jak to przy tym nowotworze zerowe. Jak się okazuje tylko ja rozumiem (i jego kobieta), że nie chce się leczyć, tylko godnie wyszaleć ostatnie chwile w życiu. To jego decyzja i ją szanuję. Chce przeżyć to co ma - na własnych warunkach, zamiast gnić na chemiach, skoro szanse są niemal równe zeru.
Najbardziej jednak #!$%@? mnie, że ludzie widząc, że ja
Siemano Mirosławy - mieszkam na Malcie już 4 miesiąc i nawet nie chcę myśleć o powrocie :)
W pracy w miarę luźno i świetna atmosfera, w weekendy nurkuję i skaczę z klifów, zbieram na quada i pomimo, że nie mam zbyt wiele $$ to jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem! Mam tutaj zajebistych przyjaciół, głównie z Ameryki środkowej i południowej. W wolnych chwilach popołudniami piszę książkę pod palmą przy skalistej plaży, którą udostępnię za darmo w PDF-ie (myślę, że za ok 2 miesiące).
Przepraszam wszystkich za olewanie mojego tagu, ale południowa mentalność bardzo mi się udzieliła ( ͡°͜ʖ
@kazzr: z perspektywy czasu, jeżeli chcesz rzucić wszystko i tu przylecieć i jesteś w miarę inteligenty to poza kosztem lotu i mieszkania/pokoju musisz odłożyć ok 2k CBL. O pracę w sezonie bardzo łatwo, mam ziomka z Czech, który przyleciał tu na wakacje w maju - poznaliśmy się przypadkiem na klifie, znalazł pracę po 2 dniach jako barman w Bugibbie. Warto dodać, że gościu z wykształcenia jest chemikiem i ma 32
źródło: comment_XAnsjnIrS6OKc0OJvFOkXJdZwnb8Mw0x.jpg
Pobierz