Dzień bez motywacji. W pewnym momencie miałem tego dość i wyszedłem z domu. Wybrałem się do kina i obejrzałem "Kapitan Marvel". Przyjemny film, poprawił mi humor, ale teraz jestem zmęczony. Nie spodziewałem się, że dostanę historię w stylu starych Star Treków, taki uroczy kicz z motywującym morałem. Postacie drugoplanowe mnie trochę rozczarowały, ale Vers i Fury byli świetni. W ogóle Samuel L. Jackson jaki młodziutki, nieźle to
Dziwna sprawa, nieco smutna, bo jak sobie organizuję konstruktywnie czas to brakuje mi go na siedzenie na tagu. Jutro muszę coś z tym zrobić, no nie może być tak przecież, bo ja tu lubię siedzieć. Jakoś sobie to ogarnę.
Ciekawy skutek tego zawziętego wychodzenia z przegrywu. Przygnębienie zaczyna motywować mnie do pracy. Sprawia, że czuję złość na siebie, że tak jest, a że złość to energia, zaczynam ją odpowiednio wykorzystywać i coś robię. Dość mnie to zaskakuje, sam nie wiem co o tym myśleć. Przy czym to nie tak, że chcę, żeby mnie ludzie przygnębiali, wolę mieć jednak dobry humor.
Nie potrafię pisać w tej chwili. Jestem zmęczony i nieco podłamany. Tak nawet konstruktywnie, ale najpierw się muszę z tym przespać. Bawi mnie lekko ten stan, bo akurat dzisiaj miałbym o czym pisać, sporo rzeczy zrobiłem i chciałbym sobie to utrwalić, ale teraz mi to nie wychodzi. Nadrobię jutro. Przynajmniej wypisałem się we wpisie o C++, żeby nie było, że ściemniam i się opierdzielam jakoś strasznie.
@Mescuda: trzymam kciuki, planować wszystko na spokojnie, w razie problemów dyskutować i się wspierać Dasz radę. Damy radę. Jaki to będzie triumf to no aż zapiera w p----i dech o!
Trochę się nie wyrobiłem z zaplanowanymi zadaniami, ale czuję się usprawiedliwiony. Większość popołudnia spędziłem poza domem i to w miłym towarzystwie. Wybiegałem się, wychichrałem, przygód miałem co niemiara i teraz jestem zmęczony, ale wyjątkowo zadowolony. Także wieczór planuję spędzić przyjemnie, Twitch, YouTube i gierki, wyśpię się, a zaległości będę nadrabiał od rana. Mam taką fajną pustkę w głowie, nie wiem co pisać, schowam się więc z lekkim
@Mescuda: Tak mnie jeszcze optymizm nie ponosi. Za to mam go na tyle dużo, żeby wiedzieć, że z przegrywu możemy wyjść. Jeżeli będziesz marudził to wyjdę pierwszy i przyjadę tam na Twoją wieś zabitą dechami i Cię z tego doła będę wyciągał, chociażby i siłą.
Oj jakoś mi ten dzień zleciał tak dziwnie. W sumie nawet przyjemnie, ale nie za bardzo mam co tutaj wpisać. Plus jest taki, że powoli nabierają kształtu moje plany na kolejne dni, więc może jakoś uda mi się odbić od dna. Czuję się jakby lepiej, kilka ostatnich dni było niełatwych, nerwica mnie gnębiła, ale najwidoczniej znowu udało mi się wygrać. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia, ale
Wpasowuje mi się w nastrój, w pragnienie wyjścia z przegrywu. Wszyscy jesteśmy w jakiś sposób s---------i, wszyscy popełniamy błędy. Nie czyńmy z masochizmu substytutu szczęścia. Nie jest za późno, żeby coś zmienić, po prostu boimy się konfrontacji z własnymi pragnieniami. Usiądźmy na chwilę, przystopujmy, rozejrzymy się wokół. Jest w porządku, żyjemy, a życie jest zbyt krótkie, żeby bać się iść do przodu i szukać szczęścia.
Dość mocno ten dzień zmarnowałem. Mam trochę chwilę zwątpienia, tak idę przed siebie, ale nie do końca potrafię określić jaki jest mój cel. Pewnie dlatego, że nie za bardzo potrafię żyć dla siebie samego. Nie zależy mi tak na moim własnym życiu jak zależy mi na innych. Zawsze tak miałem, pewnie przez problemy z samooceną i przez to, że nie jestem zbyt dobry w szczerej komunikacji z
To chyba ten moment, w którym mózg przyzwyczaja się do procesu wychodzenia z przegrywu. Staram się, wyraźnie czuję się lepiej, ale mniej więcej robię te same rzeczy codziennie. To dobre rzeczy, pożyteczne, dające mi satysfakcję, ale nie mogę myśleć tylko o sobie, bo jest jeszcze nerwica. Może przesadzam, może mam po prostu gorsze chwile, ale jak mi się dzisiaj ciężko pozbierać to aż mi się przypomniały najgorsze czasy. Choroba też próbuje przeżyć
@mrocznyprecel: Rozumiem, przemyślę to jeszcze, mam wiele innych ofert z innych organizacji, w tym np UFC ale więcej nie mogę zdradzić, jesteśmy w kontakcie, dalsze info prześle na pejdżera.
Leniwy dzień trochę, też przez pogodę. Nie zrobiłem jakoś wiele, ale jestem zadowolony z tego co zrobiłem. W ogóle pisanie podsumowań dało mi do myślenia i postanowiłem dodać jedną funkcję. Mianowicie postaram się bardziej skupiać na rzeczach, które mnie ekscytują zamiast tak po prostu odhaczać punkty i myśleć pod kątem tego, żeby było ich więcej. Czyli np postaram się nie wychodzić z domu tylko po to, żeby po prostu
@mrocznyprecel: visual studio community jest za free jak zrobisz konto. A co do nauki to polecam learncpp.com i rozkminianie kodu jakiś dobrze napisanych projektów na githubie.
Nawet udało mi się ogarnąć sporo rzeczy, ale często ciężko mi się wyrobić, jakoś brakuje mi czasu. Nie chcę się dzisiaj za bardzo rozpisywać, ale zaznaczę sobie, że muszę zacząć próbować się wcześniej kłaść, bo ze snem to u mnie ostatnio różnie. Może jak się zacznę zmuszać to jakoś się mój zegar biologiczny wyreguluje. Może będę sobie jakoś to notował tutaj. Pomyślę.
@dleifteh: Dla zielonki, sam się uczę z niewielkim wyprzedzeniem. Przy czym mam jakoś rozplanowaną konstrukcję, żeby to miało ręce i nogi. Od następnego wpisu zabierzemy się za sam kod, to jakoś to w znośnym tempie ogarniemy.
DZIEŃ 43 (13.03.2019)
Dzień bez motywacji. W pewnym momencie miałem tego dość i wyszedłem z domu. Wybrałem się do kina i obejrzałem "Kapitan Marvel". Przyjemny film, poprawił mi humor, ale teraz jestem zmęczony. Nie spodziewałem się, że dostanę historię w stylu starych Star Treków, taki uroczy kicz z motywującym morałem. Postacie drugoplanowe mnie trochę rozczarowały, ale Vers i Fury byli świetni. W ogóle Samuel L. Jackson jaki młodziutki, nieźle to
Komentarz usunięty przez moderatora