Wiem, że były o tym wpisy, ale dorzucę swoje pięć groszy. Ludzka natura jest mega dziwna, że po śmierci nagle wszyscy tą osobę zaczynają dobrze wspominać, wychwalać a jeszcze tydzień temu dużo osób go wyzywalo od ćpunów, nitrokukiel, ameb itp. A już najgorsze były komentarze typu "hehehe ma być Leszek i kawowa bo inaczej nie oglądamy lajta, bez Leszka i alkoholu jesteś nikim" czy donaty wyzywające go od gejów i #!$%@?, cisnące
@szatkownica: trochę przykro, że on faktycznie był w jakiś sposób dumny z tego, że nie wącha od dłuższego czasu i do alkoholu nigdy nie miał za bardzo przekonania, już na Spelunie było to widać, niestety był w pozycji w jakiej był i nie miał za bardzo mocy sprawczej nad tym co będzie się z nim działo
Zawsze mnie #!$%@? ta wschodniosłowiańska mentalność picia do totalnego zgonu. Jest jakiś grill, komunia, wesele, imieniny - większość osób pije do zgonu i totalnego upodlenia a potem budzi się w swoich rzygowinach.
Z serii podobieństw Kononowicza do mojego ojca: 1. Zawsze dostawał urwicy, jak gdzieś nawet jako dorośli ludzie wychodziliśmy gdzieś wieczorem, a dostał załamania jak poszliśmy na swoje. 2. Uwielbiał stać przy pracach obozowych, obserwować ja strażnik obozowy i wydawać polecania przy pracach domowych. 3. Analizował to, kto co zjada (dosłowne teksty, że ktoś coś wyżarł). i nawet w knajpie nie można było spokojnie czegoś zamówić i zjeść bez komentarza 4. Fioł na