śmierć pierwszego kota, kalectwo ojca, nieuleczalna choroba matki, 6 miesięcy terapii u psychologa i proszki od psychiatry. Na szczęście z pracy mnie nie wyrzucili. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że zaczynam żyć, a nie, marnuję tlen gnijąc w środku
Mam wrażenie, że przez przypadek uśmierciłam Baltazara. Tu jest sierściuch, którego musiałam pożegnać. Niestety weterynarz stwierdził, że nic nie da się już zrobić. Po prostu ciałko się zmęczyło.
Strasznie ciężko jest pożegnać przyjaciela, który był zawsze przy tobie od piątej klasy podstawówki
@kurzynska: Mam córkę, 5 lat, którą staram się trzymać dość twardo. Uczę ją po prostu, by za każdym razem jak tylko coś jej jest nie tak, to żeby nie płakała, tylko starała się ból przezwyciężyć i zachować spokój. Pewnego razu, jesienią, wracałam z nią z zakupów. Moja córka, jako pomocnica mamusi, niosła dwie małe torebki w obydwu rączkach. Po wejściu na klatkę schodową trzeba było przejść po schodach na górę. Moja
Tu jest sierściuch, którego musiałam pożegnać. Niestety weterynarz stwierdził, że nic nie da się już zrobić. Po prostu ciałko się zmęczyło.
Strasznie ciężko jest pożegnać przyjaciela, który był zawsze przy tobie od piątej klasy podstawówki