Lódź podwodna, kapitan został powiadomiony, że wprost na nich pędzi niemiecka torpeda. Los wydaje się przesądzony. Prosi bosmana, żeby jakoś przygotował załogę na najgorsze, ale aby też nie wywoływał paniki. Bosman staje przed załogą:
- Chłopaki, coś wam powiem. Mój fiut jest taki twardy, że jak nim walnę w tę łajbę, to się rozleci na kawałki.
Marynarze w śmiech, bosman wyjmuje fiuta wali nim o ścianę. Po chwili łódź się rozpada. Jakimś cudem kapitan z bosmanem ratują się, płynąc na kawałku ocalałej łajby. Kapitan drapie się po głowie i mówi do bosmana:
@darion35: mało to śmieszne, ale niech będzie, gorsze bywają. :)
@Paralotnia: to już się musisz bezpośrednio spytać użytkownika @darion35, czy doprowadziłam go do łez. Jeżeli masz coś do niego, to załatwiajcie to między sobą, jak cywilizowani ludzie, bez wyśmiewania i robienia cyrku publicznie.
Woła do mamy:
- Mamusiu, czy to mój mózg?
A