1. Zdarzały się. W takim przypadku zawsze w sprawe zaangażowana była prokuratura wojskowa i żandarmeria, która prowadziła śledztwo i wyjaśniała przyczyny.
2. Jest w tym stwierdzeniu trochę prawdy, ale trzeba wziąć pod uwagę to,że w tamtych czasach polska armia liczyła ponad pół miliona żołnierzy i eksploatacja sprzętu oraz użycie środków bojowych było o wiele większe. Co za tym idzie powstawało o wiele więcej zagrożeń i wiele więcej wypadków. Nieprawdą
@igogel: Studenci po WAT nigdy nie dowodzą bo są to technicy. Mogą kierować zespołami ludzi z zabezpieczenia technicznego, ale nie są dowódcami. Jeśli nawet tak to bardzo rzadko.
@nico112: Przyjmuje się, że 1KM przejechany przez czołg kosztuje tysiąc złotych. Jeden pocisk podkalibrowy to koszt rzędu 20-30 tys. złotych, pocisk odłamkowo-burzący to koszt ok 2 tys. złotych.
Na dzisiaj koniec. 4 godziny siedzenia przed komputerem to maks moich możliwości. Na resztę pytań odpowiem jutro. Dziękuje za zainteresowanie i miłego wieczora.
@zaxcer: Zdania wśród czołgistów są podzielone. Ja opowiadam się za Mekravą. Dlatego, że Leopard nigdy nie przeszedł prawdziwego sprawdzianu bojowego w przeciwieństwie do Merkavy.
@ratio: Miałem dużo wspólnego z Goździkiem 2s1. Jest to dosyć łatwy w obsłudze pojazd. Jedną jego wadą jest złe wyważenie pojazdu co powoduje, że trzeba wrzucać do niego worki z piaskiem aby ustabilizować środek ciężkości przed pokonywaniem przeszkody wodnej. Jeśli chodzi o zmianę biegu to bez problemu. Przy rozpędzaniu na drodze asfaltowej używa się wszystkich biegów, ponieważ w czołgu biegi są umieszczone liniowo i nie da się ich pomijać -
@Atryu: Jeżeli wszystko zrobione jest zgodnie z procedurami to wiele, wiele lat. Najczęstszą usterką jest w takim przypadku osłabienie połączeń gumowych.
@rusty: Źle to sformowałem - chodziło mi o obecność na pokładzie a nie w kokpicie. Reszta się zgadza.
Nie jestem specjalistą ds. badania wypadków lotniczych, więc nie będę się wypowiadał. Wiem jedynie, że jak kiedyś uderzyłem czołgiem w sosnę to żadne skrzydło nie odpadło.
Jeśli chodzi o Casę to uważam, że w głupi sposób zginęło wielu wspaniałych oficerów. Jeśli chodzi o przyczyny to nie jestem kompetentny aby
1. Zdarzały się. W takim przypadku zawsze w sprawe zaangażowana była prokuratura wojskowa i żandarmeria, która prowadziła śledztwo i wyjaśniała przyczyny.
2. Jest w tym stwierdzeniu trochę prawdy, ale trzeba wziąć pod uwagę to,że w tamtych czasach polska armia liczyła ponad pół miliona żołnierzy i eksploatacja sprzętu oraz użycie środków bojowych było o wiele większe. Co za tym idzie powstawało o wiele więcej zagrożeń i wiele więcej wypadków. Nieprawdą
@rusty: Źle to sformowałem - chodziło mi o obecność na pokładzie a nie w kokpicie. Reszta się zgadza.
Nie jestem specjalistą ds. badania wypadków lotniczych, więc nie będę się wypowiadał. Wiem jedynie, że jak kiedyś uderzyłem czołgiem w sosnę to żadne skrzydło nie odpadło.
Jeśli chodzi o Casę to uważam, że w głupi sposób zginęło wielu wspaniałych oficerów. Jeśli chodzi o przyczyny to nie jestem kompetentny aby