Siedzi facet cały dzień w knajpie i pije, zamroczony poleguje na stole z twarzą w kotlecie. Wieczorkiem się ocknął, próbuje wstać ale nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
- Kelner - kawę!
Kelner przynosi, ten wypija i znowu próbuje wstać - i znowu nie może.
-
- Kelner - kawę!
Kelner przynosi, ten wypija i znowu próbuje wstać - i znowu nie może.
-
- Jasne jest, że ja - burknął mózg. - To ja tu za was myślę. Koniec dyskusji!
- Bzdura! - zaprotestowały ręce. - My robimy najwięcej. My zarabiamy na wasze utrzymanie.
-