Jeżeli byłoby jakieś zainteresowanie, to mógłbym poprowadzić cykl z ciekawostkami filmowymi, opartymi o posiadaną przeze mnie literaturę. Ciekawostki dotyczące zarówno samych, konkretnych filmów i scen, jak i warsztatu filmowego oraz ludzi kina.
jest Osiem i pół i City Lights, czyli ktoś tam widział jednak dobry film, ale Star Wars, Rekwiem, Grand Budapest i pojerzewam, że jeszcze około 280 filmów to filmowa impotencja
Podzielę się z wami historią z roku 1999 (tl;dr na dole). To były jeszcze takie czasy, że nie każdy dysponował komputerem - ja swój miałem dostać dopiero za rok. Początkująca #gimbaza, Podkarpacie, kasy zawsze mało. Podstawowym źródłem rozrywki i tematem rozmów w szkole były treści serwowane przez lokalną sieć telewizji kablowej, a w szczególności jeszcze wtedy prawilne kanały telewizji muzycznej MTV, VIVA i VIVA Zwei. Taki jest kontekst tej historii.
Mój brat dostał na komunię wieżę Hi-Fi. Pamiętam, że na ten prezent złożyli się jego rodzice chrzestni. Wieża była na wypasie, 3-płytowa szuflada, 2 wejścia na kasety. Pozwalało to na kopiowanie kaset lub zgrywanie muzyki z płyt na kasety - nawet tworząc w ten sposób składanki kawałków z różnych płyt. Oryginalna kaseta kosztowała wtedy 20 zł, a płyty ponad 50. To było jak na tamte czasy, dla gimbusa, bardzo dużo pieniędzy. Razem z wieżą dostaliśmy jakieś tam płyty i kasety, ale nic specjalnego. W ogóle teraz się zastanawiam nad takim rozwiązaniem, jakie wtedy istniało: były jakieś hity w radiu, składanki kosztowały wciąż over 50 pln, ale na bazarze były płyty z tymi samymi numerami w cenie 20 pln - haczyk tkwił w tym, że były to g---o-covery. Dziwna sprawa, ale istniały wtedy takie płyty.
Na początku słuchaliśmy radia. Zapomniałem dodać, że dało się też nagrywać audycje radiowe na kasety. Mieliśmy z bratem takie wielkie narożne biurko w kształcie litery L, a wieża stała w rogu. Odrabialiśmy lekcje, a w tle leciało kolejne notowanie listy Hop-Bęc. To były takie czasy, przynajmniej dla mnie (na pewno wiek miał tu do czynienia), że pojedyncze hity mocno odkładały się w głowie. Na pewno wiązało się to także z teledyskami, które znałem dzięki wspomnianej kablówce. Działało też wspomniane nagrywanie/przegrywanie. Ogólnie każdy w klasie miał po jednej płycie + kilka kaset i pożyczało się + przegrywało na czyste kasety audio - jakość odsłuchu potem była w stylu "nagrywane kebabem" ale nie było innego
Niemcow, znany wyłącznie z tego, że był tym słynnym opozycjonistą w Rosji, krytykującym z marszu wszystko to co powie Putler. W rzeczywistości tracący na jakimkolwiek znaczeniu polityk, wożący się po klubach z panienkami ( ͡°͜ʖ͡°) wieczorem w centrum Moskwy, ba, "DOSŁOWNIE POD MURAMI KREMLA" (serio widziałem taki cytat) dostaje ileś kulek z przejeżdżającego auta. A to wszystko w momencie kiedy Putinowi wszyscy patrzą na ręce. No
Mirki, polećcie mi proszę jakiś film/filmy, po których oglądnięciu nie mogliście otworzyć gęby z wrażenia i właściwie to mieliście ochotę siąść gdzieś w kącie i myśleć nad tym, co oglądaliście, nad sensem życia etc. - wiecie o co mi chodzi.
@pieczarrra: Przyjrzałem się odpowiedziom mirków i z przykrością stwierdzam: mirki w większości się nie znajo i podają Ci filmy raczej z peryferii kina. Głównie takie, których nie poleciłbym wrogowi, tym bardziej nie ma co tu mówić o opadaniu szczęki (no chyba, że liczymy zażenowanie). Kategorycznie odradzam wszystko co do tej pory się tam pojawiło, prócz 2001: Odyseja kosmiczna Stalker 12 gniewnych ludzi Dogville Podwójne życie Weroniki (przy tym akurat szczęka to chyba nie opada, nie
@Dziobaczka: Całego dekalogu nie widziałem, miałem takie zadanie domowe z chemii w gimnazjum :D, ale zobaczyłem tylko V, potem Krótki film o zabijaniu, to już całkiem niedawno. Może kiedyś znajdę czas na resztę
Jeżeli byłoby jakieś zainteresowanie, to mógłbym poprowadzić cykl z ciekawostkami filmowymi, opartymi o posiadaną przeze mnie literaturę. Ciekawostki dotyczące zarówno samych, konkretnych filmów i scen, jak i warsztatu filmowego oraz ludzi kina.
Na pierwszy ogień idzie
"Pianista",