Współczuję kangurzycy. Nie dość, że facet, którego widzi 20 minut przejmuje jej nazwisko co już jest cripi, to godzinę później mówi jej, że przeprowadza się do niej. Facet ma 40 lat, dzieciaka na karku, a gada do niej jak studenciak, który chce się wyrwać z akademika. Nie wierzę, że jej się czerwone flagi nie uaktywniły i humor nie siadł i w głowie nie pojawiły się myśli, że kogo jej te psycholożki znalazły.