Wiecie co jest w tym kraju najgorsze?
Niemożliwość przeciwstawienia się otaczającemu nas bezsensowi.
Moja historia zaczęła się od tego, że przeszedłem na czerwonym świetle. Tak, wiem szaleństwo, nieodpowiedzialność itp.
Problem w tym, że zrobiłem to w środku miasta, na skrzyżowaniu z 200-metrową widocznością i w żadnym momencie nie zagrażał mi jakikolwiek samochód. Niemniej jednak za skrzyżowaniem czekali gotowi do akcji policjanci z już wysuniętym bloczkiem mandatowym... Przyjąłem mandat (bo jaka inna opcja mi pozostaje?) i w tym momencie wdałem się dywagacje na temat obowiązującego prawa. Posługując się argumentami logiki i prawa obowiązującego na zachodzie wytłumaczyłem policjantom, iż każda sytuacja jest inna i jeden człowiek przechodzący na czerwonym świetle przez pasy nie jest równy drugiemu w tej samej sytuacji i to właśnie policjant powinien mieć ostateczną decyzję w sprawie określenia kary, ale jedynym argumentem jakim policjanci byli w stanie się posłużyć w tym momencie był mini-kodeks, w którym mieli zapisane kary za dane przewinienia, a moje nie podlegało żadnym widełkom nad czym obupólnie ubolewaliśmy.
W tym momencie zaczęliśmy dywagacje na tematy związane z wolnością jednostki i ponoszeniem przez nią konsekwencji jej działania. Wytłumaczyłem, że widoczność w tym miejscu pozwala na bezkolizyjne przejście przez pasy nawet przy czerwonym świetle, a policjanci (po dość długiej dyskusji, która między innymi roz) zgodzili się ze mną w tym temacie. Niemniej jednak nijak nie byli w stanie cofnąć swojej decyzji, za którą mnie w końcu przeprosili(!) i odeszli z przeświadczeniem, że 'dawno nie poruszaliśmy tak ciekawych tematów o tej godzinie (3 w nocy). Będziemy musieli się z tym przespać.'. Koniec końców każdy z nas wiedział, iż ten wymiar kary nie był w żaden sposób adekwatny do przewinienia, ale nikt z tym nie był w stanie nic zrobić.
Dlatego pytam - co to jest za państwo, w którym funkcjonariusz jest tylko robotem, który wykonuje swoje zadania patrząc wyłącznie na prawdy wyszczególnione w 'książeczce zakazów i nakazów', bez jakiejkolwiek refleksji na temat swojego działania?
Niemożliwość przeciwstawienia się otaczającemu nas bezsensowi.
Moja historia zaczęła się od tego, że przeszedłem na czerwonym świetle. Tak, wiem szaleństwo, nieodpowiedzialność itp.
Problem w tym, że zrobiłem to w środku miasta, na skrzyżowaniu z 200-metrową widocznością i w żadnym momencie nie zagrażał mi jakikolwiek samochód. Niemniej jednak za skrzyżowaniem czekali gotowi do akcji policjanci z już wysuniętym bloczkiem mandatowym... Przyjąłem mandat (bo jaka inna opcja mi pozostaje?) i w tym momencie wdałem się dywagacje na temat obowiązującego prawa. Posługując się argumentami logiki i prawa obowiązującego na zachodzie wytłumaczyłem policjantom, iż każda sytuacja jest inna i jeden człowiek przechodzący na czerwonym świetle przez pasy nie jest równy drugiemu w tej samej sytuacji i to właśnie policjant powinien mieć ostateczną decyzję w sprawie określenia kary, ale jedynym argumentem jakim policjanci byli w stanie się posłużyć w tym momencie był mini-kodeks, w którym mieli zapisane kary za dane przewinienia, a moje nie podlegało żadnym widełkom nad czym obupólnie ubolewaliśmy.
W tym momencie zaczęliśmy dywagacje na tematy związane z wolnością jednostki i ponoszeniem przez nią konsekwencji jej działania. Wytłumaczyłem, że widoczność w tym miejscu pozwala na bezkolizyjne przejście przez pasy nawet przy czerwonym świetle, a policjanci (po dość długiej dyskusji, która między innymi roz) zgodzili się ze mną w tym temacie. Niemniej jednak nijak nie byli w stanie cofnąć swojej decyzji, za którą mnie w końcu przeprosili(!) i odeszli z przeświadczeniem, że 'dawno nie poruszaliśmy tak ciekawych tematów o tej godzinie (3 w nocy). Będziemy musieli się z tym przespać.'. Koniec końców każdy z nas wiedział, iż ten wymiar kary nie był w żaden sposób adekwatny do przewinienia, ale nikt z tym nie był w stanie nic zrobić.
Dlatego pytam - co to jest za państwo, w którym funkcjonariusz jest tylko robotem, który wykonuje swoje zadania patrząc wyłącznie na prawdy wyszczególnione w 'książeczce zakazów i nakazów', bez jakiejkolwiek refleksji na temat swojego działania?
http://civilianwarcollege.com/clinton-child-sex-trafficking/
https://www.reddit.com/r/The_Donald/comments/5bpa7c/breaking_from_the_anon_who_brought_you_the_laura/
mogę zająć się zrobieniem wersji polskiej