Pierwszy raz od ponad 10 lat dałam się namówić na wyjazd na święto zmarłych. Pojechałam do rodzinnego, 15-tysięcznego miasteczka. I mam dwie obserwacje:
1. Kiedyś okolice cmentarza przez cały dzień były solidnie zakorkowane. Parę kilometrów wzdłuż drogi głównej i przy bocznych, wszędzie stały ciasno zaparkowane samochody. Tym razem dało się bez zwalniania podjechać pod sam cmentarz i zaparkować prawie pod samą bramą na cmentarz. Mimo, że byłam w czasie gdy było tam
1. Kiedyś okolice cmentarza przez cały dzień były solidnie zakorkowane. Parę kilometrów wzdłuż drogi głównej i przy bocznych, wszędzie stały ciasno zaparkowane samochody. Tym razem dało się bez zwalniania podjechać pod sam cmentarz i zaparkować prawie pod samą bramą na cmentarz. Mimo, że byłam w czasie gdy było tam
Znana gra, termin odpowiedni na kupowanie prezentów... więc pewnie trochę rodziców/różowych pasków kupi swoim dzieciom/niebieskim paskom nie zdając sobie sprawy z wymagań sprzętowych ;-).