Ostatnio czytałem test 14 myszek dla graczy, wykopany z portalu conowego.pl. Pojawiło się wtedy mnóstwo głosów pytających dlaczego nie było w nim produktów tej czy innej firmy. Nie jestem redaktorem, nie mogę powiedzieć na sto procent za nich, natomiast mogę wspomnieć jak wygląda współpraca z redakcjami z drugiej strony barykady, jako Specjalista ds Public Relations dla jednej z wiodących firm produkujących użytkową elektronikę IT.
Od razu zaznaczę, ani w tekście, ani w odpowiedziach nie pojawi się żadna nazwa ni to agencji PR, w której pracowałem, ani żaden z klientów. Nie podam też żadnych newralgicznych danych dotyczących firmy. Nie ze względu na cenzurę. Ze względu na szacunek dla firmy i szefostwa.
Podstawowe założenie każdej dziedziny PRu (Public Relations) jest budowanie pozytywnego wizerunku dla osoby, bądź firmy/marki. W Polsce, ta pierwsza działalność jest dość powszechnie znana za sprawą rzeczników polityków, oraz m.in. PZPNu. Tacy specjaliści różnią się znacznie od tego co opiszę z prostej przyczyny. Oni mają za zadanie pilnować, żeby ich podopieczny nie plótł bzdur. Druga forma PRu jest w Polsce praktycznie nie znana, wielu ludzi wierzy, że redakcje sami sobie do testów kupują sprzęt, albo pożyczają bezpośrednio od producenta, oczywiście jest to bzdurą. Sytuacja na tym polu wygląda zgoła inaczej:-
- Większość producentów elektroniki ma agencje PR, które je reprezentują.
- To agencje PR posiadają sample (czyli ileś sztuk sprzętu reprezentacyjnego. Zdarza się, że sprzęt nie jest nawet idealnie zgodny z tym sprzedawanym w kraju, od lokalnego dystrybutora, tylko jest przysłany wprost z centrali firmy np z Tajwanu, Chin czy USA. )
- To agencje PR decydują komu, kiedy i ile sprzętu wysłać na testy. Decydują też o długości testów oraz czasami o formie (mogą się zgodzić, lub nie na test grupowy. Mogą zażyczyć sobie tylko recenzji).
- Agencje PR i dziennikarze/testerzy/redaktorzy są na ogół w stałym kontakcie. Jedni z drugimi starają się żyć dobrze, dla obopólnej korzyści. PRowiec dba o to by o jego firmie mówiło się dużo i najlepiej w dobrym świetle (po to jest ta praca), dziennikarz ma stały dostęp do sprzętu testowego.
- Agencje PR rozsyłają notki prasowe. Najgorsza praca polega na tym, aby totalnie gównianą notkę zamienić w coś wartościowego dla dziennikarza, by skłonić go do publikacji.
- Agencje PR organizują lokalne imprezy i konferencje.
- Agencje PR rozsyłają zaproszenia i umawiają konkretnych dziennikarzy z przedstawicielami firmy na targach np CES, IFA, IBC, E3 itp itd.
- Tutaj jak nigdzie widać, że tylko dobra agencja jest w stanie utrzymać się dłużej. Agencje rosną jak grzyby po deszczu, ale równie szybko padają, gdyż firmy są bardzo wymagające i często wymagają własnej inwencji.
Tyle o samej agencji, trochę o pracowniku. PRowcu
- PRowiec wie gdzie i kiedy będą testy jego sprzętu. Praktycznie nie ma od tego odstępstwa. Jeśli nie wie, znaczy, że jest do d--y.
- PRowiec zna jak własną kieszeń cały szereg mediów podzielonych na kategorie wraz z dziennikarzami, którzy tam pracują.
- PRowiec jest na "ty" z większością dziennikarzy. Umawiają się na p--o po pracy, jeśli mieszkają blisko siebie - to naprawdę pokrewne dziedziny pracy
- PRowiec tworzy regularne raporty z lokalnej aktywności. Można się zdziwić, ale praktycznie o każdej, nawet gównianej firmie mówi się dużo.
- PRowiec sam czasami tworzy artykuły, pod którymi dziennikarze tylko się podpisują. Na tym polega PR - pozostawać w cieniu i zrzucać chlubę dla dziennikarza, ale to obopólna korzyść.
No to rozpocznijmy AMA PRowiec... Pytania? ;)
Komentarze (45)
najlepsze
2. czy "dziennikarz" testujący może zostawić sobie po napisaniu artykułu sprzęt do użytku prywatnego i jeżeli tak to jak to wpływa na pozytywne napisanie danej recenzji?
3. czy kontrolujecie to co jest napisane w artykule. Jakiś czas temu pclab.pl zamieścił recenzję sprzętu, podsumowanie artykułu jednak było zwyczajnym tłumaczenie jednego za zachodnich serwisów (redakcja to potwierdziła iż recenzent faktyczne przetłumaczył treść
1. Tak, całkiem często niestety. Znaczna część testerów wychodzi z założenia, że skoro to nie ich, nie muszą tego szanować.. jeden z redaktorów odesłał tablet w ... kopercie bąbelkowej. Bez kartonu, nic kompletnie..
2. Na ogół nie, czasami jednak w ramach długotrwałej współpracy dostaje drobne upominki - jednak bardzo rzadko jest to sprzęt, który akurat