Króciutko na temat miłości internetowej do kotów.<br />
Moja dziewczyna zafascynowana filmikami/zdjęciami/gifami kotów w Internecie pokochała te zwierzaki. TAK! „Ja chcę kotka, one takie śliczne. Bierzemy kota na stancję! Będę tulić, będzie śmieszył, czekał na mnie, cuuuuuuute!” A możliwości są, na wsiach kociątka rozdają za darmo – a jak nie to topią w rzekach (sad, but true), znajomy nie raz wciskał.<br />
<br />
No i nadarzyła się okazja – siostra z chłopakiem lecą na tygodniowe wczasy! Klucze zostawiają, proszą, żeby zajechać i kontrolować mieszkanie, np. ciśnienie wody sprawdzić, nakarmić psy i… kota! Tak, młody, trzymiesięczny kotek sam zostaje w domu to co – bierzemy go na stancję na ten czas.<br />
Suuuper! Kotek, śliczny piękny, rozbrykany, calutki czarny – jak na dachowca, rzadki okaz. <br />
<br />
No i zaczęło się...<br />
To wystraszył, na szyję się rzucił, ugryzł w nogę, podrapał, po klawiaturze komputera podczas pracy chodzi, <br />
nasrał – śmierdzi, nasikał – śmierdzi, żwirku z kuwety wysypać, śmierdzi, do reklamówki (trochę się rozsypało – pozamiatać trzeba), umyć. <br />
Nasypać nowy żwirek, kończy się – nowy trzeba kupić, rano miałczy, trzeba nakarmić, wody nie pije – mleka trzeba kupić i nalać, <br />
jedzenia z Tesco nie ruszy – firmowe mu trzeba (nie mogliśmy czekać aż umierając z głodu dotoczy się do miski, żeby zjeść z Tesco), <br />
meble podrapał – drapaczkę załatwić (tekturowe pudełko wystarczyło), biega po mieszkaniu jak wariat, bawić się chce, <br />
ze sznurówek zabawkę sobie zrobił – buty trzeba chować, kablem się zaczął bawić – głośnik zrzucił, na pościel się pcha – srał dopiero co! <br />
Na sekundę się kanapki w kuchni zostawiło – wraca się i kot już szynkę liże. <br />
Balkon się otworzyło – ten wybiega i na parapet sąsiadów wskakuje (udało się złapać), <br />
okno się uchyliło – próbuje przez się wydostać (kot znajomego się w ten sposób udusił). <br />
Ciastka się na biurku zostawiło – już opędzlowane.<br />
<br />
Mógłbym pisać i pisać o wrażeniach, jakie przyniósł nam ten kot przez ten tydzień. <br />
Dziewczyna ma dość – już nie lubi kotów. Uświadomiła sobie, że to jest stworzenie żywe, a nie zdjęcia i filmiki.<br />
<br />
A ja… cóż, pokochałem go i oświadczam, że każdy jego wybryk mnie rozbawiał (oprócz z parapetem sąsiadów).<br />
<br />
<h1>zachęcam do wymieniania się podobnymi wrażeniami w komentarzach!</h1><br />
<br />
Pozdrawiam.
Komentarze (26)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
1. Są czyste i zadbane. Kot dba sam o higienę. Pomóc mu trzeba tylko jak przypadkowo wyląduje w czymś śmierdzącym. Zdarzyło się jednemu RAZ w życiu. Mała kąpiel, suszarka (ile kot miał zabawy z tą suszarką, kąpiel tak go nie bawiła) i po sprawie.
To prawda, oczywiście koci mocz wiadomo, że nie pachnie, ale kiedy kot dorasta, zaczyna znaczyć teren specyficznie śmierdzącym moczem, a i obok kuwety nie da się przejść bez grymasu na twarzy. W przypadku mojego kota, problem ten skończył się natychmiast po kastracji. Pozdrowienia od Mańka:) http://img3.imageshack.us/img3/8646/maniuska.jpg
Mały, to i nieposłuszny. Ale kota można nauczyć, że nie wolno drapać mebli (ale drapać cokolwiek musi, u mnie koty mają pozwolenie na dywan), łazić po klawiaturze i takich tam. Będą się stosować... dopóki na nie patrzysz :)
Tylko jedna ważna uwaga - nie dawaj mu mleka (chyba że jakieś specjalne, fikuśne dla kotów). Mimo, że je uwielbiają, to mają nietolerancję laktozy
Ja kiedys miałam kocura uwielbiającego wprost prace ziemne, grzebał we wszystkim co sie dalo w tym w kuwecie. Zwirek rozwalony na całą łazienke a jaka rozkosz wyjsc z wanny i trafic na te kamyczki goła stopą ;(