Największy sukces w takiej mistyfikacji odniósł Romain Gary, wielki francuski pisarz (Korzenie nieba, Obietnica poranka). Po otrzymaniu nagrody Goncourtów Francuskiej Akademii Literatury dręczyło go czy otrzymał ją za talent czy popularność. Prix Goncourt pisarz może otrzymać tylko raz w życiu. Pod pseudonimem Emile Ajar wydał niewielką książeczkę "Życie przed sobą", opisującą życie małego algierskiego emigranta, syna prostytutki pod opieką starej Madame, również byłej prostytutki opiekującej się takimi sierotami. Książka niebywała, pełna głębokiego
@adek_sggw: Pamiętam, że "Wielki marsz" wypożyczyłam w szkolnej bibliotece, a kiedy przyszłam następnego dnia ją oddać pani bibliotekarka (która świetnie mnie znała, bo wpadałam tam często) zdziwiona spytała się mnie, czy mi się nie spodobała książka, że ją już oddaję. A ona była po prostu tak rewelacyjna, że jak już zaczęłam ją czytać, to przestałam dopiero jak przeczytałam całą :) Polecam!
A co do "Uciekiniera" książka również świetna, za to film
@adek_sggw: Ja uwielbiam Regulatorów. Jeśli ktokolwiek miałby nakręcić ekranizację to tylko Tarantino wespół z Rodriqezem :D
A wielki marsz jest dziwną książką, bo tak nic się szczególnego nie dzieje (o ile można tak powiedzieć, wkońcu opowiada o marszu :)) a wciąga nieziemsko. Też polecam
Wybaczcie, może to zmęczenie, ale jednego nie kumam.
Skoro już w 1985 roku ujawniono, że gość nie istniał, a był to pseudonim Kinga to jakim cudem żona tego "faceta" odnalazła w 1994 roku manuskrypt na strychu ?
Skoro mistyfikacja skończyła się w 1985 roku to po co historyjka z żoną, strychem, przeprowadzką ?
@Palwed: Zapoznaj się z twórczością Kinga, to sie dowiesz ;)
King często podejmuje temat rozdwojenia jaźni pisarza. Bachman to jego "alter ego", pisząc, że żona znalazła rękopis Bachmana ma na myśli powieść deczko różniącą się stylem, z okresu, kiesy pisał "Bachman". Ot taki rodzaj gierki z fanami.
@Palwed: Skoro mistyfikacja skończyła się w 1985 roku to po co historyjka z żoną, strychem, przeprowadzką ?
Bo z tym Bachmanem to grubsza sprawa, a konkretniej podwójna mistyfikacja. Bachman to prawdziwa postać. Mieszka w Stanach w okolicach takiego miasteczka jak "Charming" i - choć może nie powinienem tego mówić - świadczy usługi różnym gangom jako ekspert od pozbywania się zwłok.
równie dobrze sam autor mógł kierować książki kinga dla jednych a bachnana dla drugich - innego rodzaju czytelników, z innymi potrzebami i inną wrażliwością. Dlatego nie wiem gdzie to "ośmieszenie". Historia literatury zna wiele takich przypadków, w których autor pod innym pseudonimem wydaje kicz aby na nim zarobić, ale aby jednocześnie nie był kojarzony z jego nazwiskiem.
To jednak tylko moje przypuszczenia w tym wypadku, bo ani kinga ani bachmana nie czytałem,
Tak jak miłośnicy apple kupiliby pompkę do roweru tej firmy za 1000zł, tak ja kupiłbym książkę Kinga nawet jeżeli traktowałaby o zaparciach. Mała zagadka dla innych maniaków króla - właśnie czytam opowiadanie w którym z nieba spadają ropuchy z ostrymi zębiskami zdolnymi przegryźć drewniane drzwi. Tytuł? ;)
@NapoleonV: jesli chodzi o "To!", to naprawde swietna ksiazka. Ponad 1300 stron, a caly czas wciagala coraz bardziej. Mimo, ze bylem dzieckiem w innych latach i miejscu, to przez cala historie przypominalo mi sie cale moje dziecinstwo. Jedyne co mi nie przypasowalo to zakonczenie. Przy takiej historii troche wydawalo mi sie naciagane. Zreszta, wydaje mi sie ze King ma problem z zakonczeniami w dluzszych ksiazkach. Moze dlatego, ze omawia spora ilosc
@gram_w_mahjonga: A propos. Nie pamiętam nazwy, ale istnieje taki fenomen... Człowiek, który działa incognito, w masce itp bywa czasami bardziej wydajny, bardziej kreatywny, chętniejszy do podejmowania większego ryzyka i wyzwań niż "normalnie".
Jak to powiedział zdaje się Bacon w "Niewidzialnym Człowieku" : "Gdy nie widzisz swego odbicia w lustrze jesteś zdolny do niesamowitych rzeczy".
Komentarze (60)
najlepsze
A co do "Uciekiniera" książka również świetna, za to film
A wielki marsz jest dziwną książką, bo tak nic się szczególnego nie dzieje (o ile można tak powiedzieć, wkońcu opowiada o marszu :)) a wciąga nieziemsko. Też polecam
Skoro już w 1985 roku ujawniono, że gość nie istniał, a był to pseudonim Kinga to jakim cudem żona tego "faceta" odnalazła w 1994 roku manuskrypt na strychu ?
Skoro mistyfikacja skończyła się w 1985 roku to po co historyjka z żoną, strychem, przeprowadzką ?
King często podejmuje temat rozdwojenia jaźni pisarza. Bachman to jego "alter ego", pisząc, że żona znalazła rękopis Bachmana ma na myśli powieść deczko różniącą się stylem, z okresu, kiesy pisał "Bachman". Ot taki rodzaj gierki z fanami.
Bo z tym Bachmanem to grubsza sprawa, a konkretniej podwójna mistyfikacja. Bachman to prawdziwa postać. Mieszka w Stanach w okolicach takiego miasteczka jak "Charming" i - choć może nie powinienem tego mówić - świadczy usługi różnym gangom jako ekspert od pozbywania się zwłok.
Na dowód - fotka :
http://thedarktower.info/king_sonofanarchy.jpg
To jednak tylko moje przypuszczenia w tym wypadku, bo ani kinga ani bachmana nie czytałem,
Oboje wygrywacie zdjęcie ropuchy http://londynmoj.blox.pl/resource/09ropucha.jpg
A nie zaczynało sie od Edgar Allan Poe?:)
Nie porównuj nieżywych starych mistrzów do obecnych. To tak jakbyś Tolkiena do Rowling porównywał:D
Oh, czekaj, ja nie ubóstwiam.
Jak to powiedział zdaje się Bacon w "Niewidzialnym Człowieku" : "Gdy nie widzisz swego odbicia w lustrze jesteś zdolny do niesamowitych rzeczy".