"Poturbowana" posłanka PiSu, przyjazd policji i niechęć do nagrań z monitoringu
Okazuje się, że policja wezwana do siedziby TVP policja w sprawie rzekomo poturbowanej posłanki PiSu odeszła do sprawy profesjonalnie. Funkcjonariusze zechcieli zobaczyć nagranie zajścia, ale natychmiast się okazało, że wzywający nie mają takiej potrzeby... Przypadek?
pogop z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 29
Komentarze (29)
najlepsze
do pisowców dotarło (ktoś im podpowiedział) że przy obecnym szefie policji dowody nie ulegną "cudownemu" samozniszczeniu, zagubieniu...
@sancho: Nawet kilku wyrazów nie umiesz poprawnie napisać?
- Jednak drugie mu odlepcie. Żeby było widać jak płyną łzy.
Polecam fragment około 6:12 (wcześniej zresztą też). Zwróćcie uwagę na sposób zadawania pytań przez "dziennikarza". On się nie pyta o to, co się wydarzyło. On stwierdza, co się wydarzyło i każe jedynie przytaknąć:
- Ale on uszkodził pani rękę (tu pada potwierdzenie), rzucił się na panię (tu nie pada potwierdzenie).
Jednak tym sposobem widz dostaje przekaz, że ochroniarz zaatakował posłankę.
Więc mamy tu zarówno pytania z tezą jak i wprowadzanie
IMHO już nagranie od pisowców pokazuje, że żadnego ataku na posłankę nie było. Była przepychanka i jedyne co trudno jest wywnioskować to czy obrażeń dostała przez zamykanie drzwi czy przez napór kolegów z tyłu.