Zdążyłem się już przyzwyczaić, że z uprzejmością Sprzedawcy w różnego rodzaju sklepach mają mało wspólnego z podstawowymi zasadami współżycia społecznego, savoir vivre podobny do zasad z epoki średniowiecza. Lecz tego co zaraz przytoczę nie spodziewałem się po Polskiej sieci z branży FMCG. Znacie z pewnością sytuację, w której przychodzicie do marketu budowlanego, podchodzicie do Króla bądź Królowej działu z pewną nieśmiałością mówicie "Dzień dobry" - a po drugiej stronie niemy wyraz twarzy, wtedy jeszcze jest szansa na porozumienie, inaczej ma się miejsce jak rozbiegają się jak karaluchy, a Ty drogi intruzie musisz biegać za spier$%#ącą informacją w postaci "boga działu". I do tego kochani to ja się już przyzwyczaiłem. Do niemiłej Pani ze sklepu z owadem podobnym do stonki jako logo też. Ale do tego jasny panie bez wąsa w białym habicie, co spotkało mnie dzisiaj to ja się nie przyzwyczaję. Robię zakupy w różnych sklepach, w Lewiatanie zazwyczaj kupuję określone piwo, jest w lodówce - czeka na mnie zimne, są małe kolejki bo to sklep osiedlowy i mnie tam nic nie wkurza. Nie obijam się o pędzące niczym formuła F1 czyszczarki podłóg - prawie zostałem zgładzony przez kilka w sklepie z czerwonym owadem bo Pani musiała przejechać, a ja bezczelnie śmiałem wybierać pomidora, no bo nie paprykę - może jakbym wybierał paprykę, to wówczas byłaby bardziej łaskawa, produkt prestiżowy. Ale co w tej chwili nie jest prestiżowe? Ja się czuję w każdym sklepie jak w PEWEXIE. Czasami przychodzę powąchać pieczarki, a czasami rzucę się na marchewkę w promocji. No ale nie o tym przecież ten tekst. Przyszedłem oddać 5 butelek po napoju. Wziąć jeden napój i kupić słodycze dla Bombla.(Bombel to mój Syn, niech przynajmniej On ma słodko). I tutaj sytuacja nabiera tempa, a ja oniemiały biorę w tym udział i też jestem niczym obserwator bo pewnie wyglądałem z boku jak świnia w skoku - miałem rozproszoną mimikę twarzy, rozbiegane oczy i delikatnie najeżyły mi się włosy. Kobita - tak ją będę dalej nazywał - Pani sprzedawca - kasjer - no więc Kobita bierze jedną butelkę - odkłada, nalicza należność za piwo i odlicza złotówkę, a resztę butelek "nabija" po 50 gr. WTF? Pytam skąd ten błąd sylogistyczny, że jedna butelka jest lepsza od innych i kosztuje złotówkę, a inne 50 gr. "Ma Pan paragon?" - nie. "To tu jest karteczka". No i co? "I tam pisze" (No i tutaj mnie wku$%wili nie na żarty, bo jak kupowałem u nich złoty napój to butelka była po 1 zł, ale jak przychodzę i nie chcę na wymianę kolejnych napojów tylko jeden to cena ulega zmianie. Nie, nie ulega zmianie. Oni mnie próbują okraść zasłaniając się karteczką i powinnością posiadania paragonu, bo jak bym miał paragon, a nie chciał kolejnych browarów to oni by mi te pieniądze zwrócili, które rzecz jasna u nich zostawiłem. Ale skoro nie chcę kolejnych złotych napojów to oni w podzięce za to, że zostawiam u nich pieniądze upierdol@ mi na każdej butelce po 50gr. Bo tak i już. Bo karteczkę se nakleiłam. No i się zagrzałem. Zwracam się do Kobity: proszę mi liczyć zatem te lizaki po 25 groszy bo ja tutaj mam karteczkę, że jak oddaje butelki to wszystkie słodycze w tym sklepie są 50% tańsze dla mnie, taką promkę se zrobiłem, a co. Im wolno to mi też. Kobita zagrabiła lizaki jakbym miał jej je zaraz wyrwać, schować za pazuchę i wybiec. Drżącą ręką sięgnęła po telefon - "Halinko przyjdź tu szybko" - słowo daje Pani kierowniczka miała na imię Halinka. "Paragon jest?" - nie. "To tam jest karteczka"- no i tłumaczę, że to jest niezgodne ze wszelkimi praktykami, że próbują mnie jawnie okraść i dlaczego postępują w ten sposób. Jedyny argument po stronie Halinki: "bo by se tu zrobili skup, a to nie jest skup tylko sklep" - No to skoro sprzedajecie produkt, którego opakowanie poddawane jest recyklingowi to z niego zrezygnujcie skoro nie dajecie sobie rady bez kradzieży i dodatkowego zarobku składować tych astronomicznie wielkich ilości butelek - szalbiercy, i co mnie w ogóle obchodzi czy ten sklep to jest zielony czy czerwony jak tu kupuje tylko piwo i cukierki, wy Szanowni możecie sobie zrobić z nim co chcecie, ale jak zabieracie ode mnie złotówkę za opakowanie i ja je zwracam to macie mi oddać złotówkę i ch&^j mnie obchodzi co jest na tej karteczce, a co nie. "Krysia rozlicz po złotówce, ja Ci to zatwierdzam". PYTANIE: CO ROBICIE Z PARAGONAMI PRZY WYMIANIE, SPRZEDAŻY BUTELEK W SKLEPIE LEWIATAN - PYTANIE DO SPRZEDAWCÓW, KIEROWNIKÓW. WIECZORAMI PO ZAMKNIĘCIU KASY OPOWIADACIE SOBIE HISTORIĘ JAK TO MAREK 05.03.2023 O GODZINIE 15:16 KUPIŁ MAKARON, RYŻ I DWA PIWA, A TRZY DNI PÓŹNIEJ KUPIŁ JEDNO PIWO SAMO! O GODZINIE 16:47. - I TERAZ PATRZ HALINKA, JAK GO NA TE 50GR WYROLOWAŁAM, BO MIAŁ PARAGON, A NIE NABIŁAM! Ja takich praktyk nie pochwalam, tekst powstał w takim samym czasie, który spędziłem w sklepie tłumacząc, że są złodziejami. F76k You Lewiatan! i Wszyscy złodzieje!
Jak lewiatan chciał mnie okraść...
Zdążyłem się już przyzwyczaić, że z uprzejmością Sprzedawcy w różnego rodzaju sklepach mają mało wspólnego z podstawowymi zasadami współżycia społecznego, savoir vivre podobny do zasad z epoki średniowiecza. Lecz tego co zaraz przytoczę nie spodziewałem się po Polskiej sieci z
Niebywalezbulwersowany z- #
- #
- 20
- Odpowiedz
Komentarze (20)
najlepsze
Może kaucji nie pobierać - wtedy nie będzie musiał oddawać przy zwrocie.
A jeśli chodzi o paragon to każdy paragon ma 2 kopie (jedna dla sprzedającego, jedna dla kupującego), oni jako sklep muszą zachować swoje kopię wszystkich paragonów i w razie jakiś
O ja #!$%@?.
Kupuję wyłącznie piwo w butelkach bezzwrotnych.
Gdyby nie chciała przyjąć to jeszcze by się wywinęli ale oddanie 50gr to już jest oszustwo czyli przestępstwo.