Z jednej strony oczywiście rozumiem oburzenie, bo jednak u nas pies to co innego niż w Wietnamie...
...ale z drugiej strony nie znoszę tego europejskiego mówienia całemu światu co jest dobre i co złe. My od tysiecy lat jemy świnie, krowy, baranine i kurczaki... Dlaczego zatem mamy twierdzić, że miliard Azjatów to jakaś zakaukaska dzicz bez moralnosci, pożerająca psy i koty? Przecież dokładnie tak jak my mają swoje normy, swoje tabu żywieniowe
@sheslostcontrol: no, z drugiej strony mamy na głównej wykopy, że muzułmanie mają brytyjczyków za kretynów pijących krowi mocz i kamieniują za obchodzenie walentynek. obstawiam, że do usranej śmierci czy też końca świata ludzie nie zrozumieją, że po prostu można mieć inaczej.
Można odnieść wrażenie, że pies w Polsce jest tym samym co święta krowa w Indiach…
Ale co w tym dziwnego? Na tym właśnie polegają różnice kulturowe - Żyd nie zje świni, Hindus krowy a Polak psa (i nie tylko Polak, bo na całym świecie -z wyłączeniem niektórych krajów Azji- pies stoi wyżej w hierarchii tj. pelni rolę pasterza innych zwierząt, pilnuje obejścia, wykorzystywany jest do polowań).
Wyp%###%%ać z mulit-kulti, nie może dojść do tego, aby w naszym kraju, wp%###%%ano psy i koty. Jak Wietnamczyk chce jeść psy, albo koty, to niech wyp%###%%a z naszego kraju. Jakby Polak przyjechał do Indii i ubił krowę i zrobił z niej gularz, to co by zrobili miejscowi - zlinczowali. Nie możemy na to pozwolić, aby psy, koty zacząć traktować na równi z krowami, świniami i kurczakami.
Nie tknąłbym psiny - bynajmniej nie z sympatii do tych zwierząt. Po prostu zadbanych psów domowych nikt na rzeź nie odda, a psy podwórkowe i bezpańskie zwyczajnie śmierdzą, mają kleszcze (bolerioza!) i inne pasożyty, odżywiają się byle czym, czasem nawet zjadają własne odchody. Jak mięso z takiego zwierzęcia może być smaczne?
@vascoo: Każda mięsożerna istota nie wyłączając człowieka staje się kanibalem i padlinożercą gdy staje przed obliczem śmierci głodowej - wydarzenia jakie miały miejsce w Andach w 1972 roku nie pozostawiają dla mnie cienia wątpliwości.
Co do samych świnek i ich "czystości" to stanowią one kwestię sporną - jedni się wieprzowiną brzydzą, inni zajadają. Ja osobiście w tym konkretnym przypadku wybrałem alternatywę w postaci dziczyzny - choć zwykłą wieprzowiną specjalnie nie gardzę
Do oburzonych faktem, że psy można jeść, a jedzących inne mięso:
Uważam, że każdy, kto zajada się hamburgerami albo kebabami powinien raz w życiu po prostu jakieś zwierzę zabić. I zobaczyć, że nie jest takie łatwe. To takie moralne paserstwo - kupuję sobie spokój w postaci plastikiem opakowanej wędliny.
I wtedy można dyskutować: czy świnka to ok. a piesek to be.
@tmkwu: Nie jestem oburzony, tylko zniesmaczony. Akurat ze względu na swoje pochodzenie, mam do tego typowo wsiowe podejście, bo parę lat temu brałem udział w świniobiciu, w przygotowywaniu kury na obiad, czy oprawianiu zająca. Nie wyobrażam sobie jednak aby obiektem tych działań był pies lub kot.
Komentarze (64)
najlepsze
...ale z drugiej strony nie znoszę tego europejskiego mówienia całemu światu co jest dobre i co złe. My od tysiecy lat jemy świnie, krowy, baranine i kurczaki... Dlaczego zatem mamy twierdzić, że miliard Azjatów to jakaś zakaukaska dzicz bez moralnosci, pożerająca psy i koty? Przecież dokładnie tak jak my mają swoje normy, swoje tabu żywieniowe
http://www.youtube.com/watch?v=0fOaCTddlng
Ale co w tym dziwnego? Na tym właśnie polegają różnice kulturowe - Żyd nie zje świni, Hindus krowy a Polak psa (i nie tylko Polak, bo na całym świecie -z wyłączeniem niektórych krajów Azji- pies stoi wyżej w hierarchii tj. pelni rolę pasterza innych zwierząt, pilnuje obejścia, wykorzystywany jest do polowań).
Dodatkowo dochodzi inna kwestia. Z całym
Jak Azjaci chcą u nas żyć
Co do samych świnek i ich "czystości" to stanowią one kwestię sporną - jedni się wieprzowiną brzydzą, inni zajadają. Ja osobiście w tym konkretnym przypadku wybrałem alternatywę w postaci dziczyzny - choć zwykłą wieprzowiną specjalnie nie gardzę
Uważam, że każdy, kto zajada się hamburgerami albo kebabami powinien raz w życiu po prostu jakieś zwierzę zabić. I zobaczyć, że nie jest takie łatwe. To takie moralne paserstwo - kupuję sobie spokój w postaci plastikiem opakowanej wędliny.
I wtedy można dyskutować: czy świnka to ok. a piesek to be.
Czy ubijanie karpia na święta się liczy? I czy skoro nie miałem potem żadnych wyrzutów to jestem już potworem czy jeszcze mi brakuje?
Szkoda, że tylko dla wtajemniczonych. Ale może jakoś się wtajemniczę.... ;)