to jest Wiedźmiński wąż Uroboros - pradawny wąż, który zwinąwszy się w kształt ósemki, wgryzł się zębiskami we własny ogon. Symbolizuje on nieskończoność i sam jest nieskończonością. Jest wiecznym odchodzeniem i wiecznym powracaniem, przypomina, że w każdej chwili, w każdym zdarzeniu kryją się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W każdym zdarzeniu kryje się wieczność. Każde odejście jest zarazem powrotem.
Co za gorzkie żale. Jak ktoś nie ma nic do przekazania (muzycznie) światu, to niech się za to nie bierze. Dobra muzyka sama się reklamuje i zjednuje fanów. A jeżeli ktoś chce konkurować z wielkimi wytwórniami walcząc o "mainstream", to chyba pomyliły mu się bajki. W tej branży nie liczy się nic poza promocją.
Ogólnie "muzykantów" i tak jest moim zdaniem w Polsce za dużo. Brakuje natomiast muzyków.
@PlonacaZyrafa: A tu się nie zgodzę, mamy naprawdę świetnych muzyków, którzy i grają i śpiewają. Problem polega na tym, że są oni mało znani, albo wcale, a każda ich próba wybicia się jest zaraz ucinana. Tak więc często zdarza się tak, że ludzi grających naprawdę fajne kawałki możemy spotkać jedynie na festynach, weselach, czy w jakiś muzycznych pubach, a w radiu, czy vivie widzimy plastikowe gwiazdki, które śpiewać nie potrafią
Wybitni muzycy nie mają zazwyczaj problemów z frekwencją na występach.
Zależy, co grają. Jak wybitny pianista gra Chopina, to się ludzie zabijają o miejsca, ale jak gra Bouleza, to nie wszystkie miejsca są zajęte. A i tak więcej ludzi niż na Chopina w wybitnym wykonaniu pójdzie na koncert jakiejś pindy śpiewającej na autotunie. Więcej ludzi pójdzie na mainstreamową rockową kapelę, w której muzycy jako tako opanowali swoje instrumenty, niż
Komentarze (71)
najlepsze
Ogólnie "muzykantów" i tak jest moim zdaniem w Polsce za dużo. Brakuje natomiast muzyków.
Wybitni muzycy nie mają zazwyczaj problemów z frekwencją na występach.
Zależy, co grają. Jak wybitny pianista gra Chopina, to się ludzie zabijają o miejsca, ale jak gra Bouleza, to nie wszystkie miejsca są zajęte. A i tak więcej ludzi niż na Chopina w wybitnym wykonaniu pójdzie na koncert jakiejś pindy śpiewającej na autotunie. Więcej ludzi pójdzie na mainstreamową rockową kapelę, w której muzycy jako tako opanowali swoje instrumenty, niż