Więźniowie obozu w Dachau byli wykorzystywani do pierwszych eksperymentów medycyny kosmicznej. Celem było sprawdzenie reakcji człowieka na wysokości kilkunastu kilometrów. W specjalnych komorach ciśnieniowych więźniowie umierali przy symulacji 21 kilometrów. W czasie doświadczeń w nieludzkich cierpieniach zmarło 70-80 osób. Adresatem przygotowywanych raportów był Hubertus Strughold, niemiecki lekarz nie bez powodu nazywany jest „ojcem medycyny kosmicznej”.
( ͡~ ͜ʖ ͡°) Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku.
Dołącz tam do nas: https://www.facebook.com/histo...
Zapraszamy też do subskrypcji na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJA...
lub Spotify: https://open.spotify.com/show/...
ale także Google Podcasts: https://www.google.com/podcast...
Wiedza Strugholda na temat wpływu aeronautyki na organizm człowieka okazała się nieocenionym wkładem w rozwój załogowych misji kosmicznych. Przez wiele lat ukrywano jednak przed opinią publiczną pewien kontrowersyjny fakt – późniejszy niemiecki współpracownik NASA opierał swoją wiedzę na doświadczeniach, które prowadzono wcześniej w… obozie koncentracyjnym Dachau. W powojennych Stanach Zjednoczonych dokonywanie eksperymentów na ludziach było niemożliwe.
W latach 70. rozmowę ze Strugholdem przeprowadził Krzysztof Kąkolewski, jeden z najwybitniejszych polskich reporterów, który zbierał wywiady do swojej książki „Co u pana słychać?”. Książka była poświęcona przedstawicielom Trzeciej Rzeszy, którzy uniknęli po wojnie odpowiedzialności za swoje czyny. Niemiec próbował przekonywać rozmówcę, że przeprowadzał eksperymenty tylko na zwierzętach oraz że… był przeciwnikiem narodowego socjalizmu.
„Byłem bardzo przeciwny Hitlerowi. Byłem przyjacielem brata Stauffenberga, który rzucił bombę na Hitlera” – mówił Strughold. Twierdził, że padające pod jego adresem oskarżenie o współpracę z nazistami pojawia się mniej więcej co pięć lat i potem jest przepraszany. „Dawniej każdy, kto był z Niemiec, był kryminalistą, ale to się skończyło (…) Nigdy nie odważą się mnie oskarżyć” – mówił rozmówca Kąkolewskiego.
Jak na antynazistę, Strughold pełnił jednak wyjątkowo wysokie stanowiska w Trzeciej Rzeszy. Współpracował z Luftwaffe, a w latach 1935-45 dyrektorem Instytutu Badawczego Medycyny Lotniczej Ministerstwa Lotnictwa III Rzeszy w Berlinie. Prowadzone przez niego badania zaprowadziły go zresztą po wojnie przed trybunał w Norymberdze. Nic dziwnego – niemieckiego lekarza interesował m.in. wpływ lotów na dużych wysokościach na organizmy żywe oraz odporność tychże organizmów na niedotlenienie, hipotermię i działanie wysokiego ciśnienia. Kąkolewski wykazywał natomiast, że badania prowadzono na więźniach obozu Dachau.
Bliski współpracownik niemieckiego lekarza, zoolog oraz specjalista od fizjologii zmysłów i nerwów Hansjochem Autrum twierdził jednak, że „królikami doświadczalnymi” byli wyłącznie niemieccy naukowcy, w tym sam Strughold. Potwierdzał on także wersję o prowadzeniu badań nad zwierzętami. „Zapytano go [Strugholda], czy nie chciałby przeprowadzać swoich doświadczeń na więźniach obozów koncentracyjnych. Profesor odrzucił tę propozycję: doświadczenia na zwierzętach były jego zdaniem o wiele bardziej wymowne i żadne czynniki psychiczne nie grały tutaj roli" – przekonywał Autrum.
W lutym 1942 r. przywieziono jednak do Dachau komorę ciśnieniową w Berlina, w której można było symulować warunki panujące na wysokości ok. 21 km. Badania mieli nadzorować podwładni Strugholda. W procesie norymberskim udowodniono zresztą kilku z nich, że prowadzili na więźniach eksperymenty, których celem było m.in. sprawdzenie wytrzymałości ludzkiego organizmu na próżnię. Nie udało się jednak dowieść winy ich przełożonego.
W 1947 r. Strughold został zwerbowany przez amerykańskie służby w ramach Operacji Paperclip („Spinacz”) i przerzucony do USA wraz z 700 innymi niemieckimi naukowcami. Z powodu kontrowersji, jaką do dziś budzi postać niemieckiego lekarza oraz jego wciąż niewyjaśnionego udziału w zbrodniczych eksperymentach, w 2006 r. podjęto decyzję o usunięciu nazwiska Strugholda z Międzynarodowej Komnaty Chwały Zdobywców Kosmosu w Muzeum Historii Kosmosu w Alamagordo w Nowym Meksyku.
“To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości." - powiedział 50 lat temu Neil Armstrong po lądowaniu na księżycu w 1969 roku 21 lipca 1969. Wszystko wskazuje na to, że loty kosmiczne tak szybko nie byłyby możliwe gdyby nie eksperymenty Niemców w obozach śmierci.
Komentarze (1)
najlepsze