Niemcy oferowali mu ocalenie życia, on jednak wolał zostać z wychowankami.
Janusz Korczak zmarł w komorze gazowej Treblinki. Albo w transporcie do niej – prawdopodobnie 5 sierpnia 1942 roku, ewentualnie dzień później; odmawiając Niemcom oferującym mu ocalenie życia. Chciał być do końca z dziećmi – wychowankami Domu Sierot przy ulicy Siennej 16.
darosoldier z- #
- #
- #
- #
- #
- 121
- Odpowiedz
Komentarze (121)
najlepsze
Takich wpisów w podobnym tonie jest mnóstwo na WP, Wyborczej i innych portalach. Mnie ciekawi, jaka wyspecjalizowana farma trolli za tym stoi, bo nie wierzę w takie przypadki.
A na marginesie; Korczak siedział w tym samym getcie co niewyobrażalny #!$%@? Gancwajch. W rozmowie z kimś (nie pamiętam z kim) na pytanie "dlaczego zadaje się z Gancwajchem" odpowiedział, że "ułoży się z samym diabłem, żeby tylko ratować swoje dzieci".
Takich bohaterów mieli również żydzi. Nie tylko przeciw Niemcom, ale też przeciwko innym żydom, żeby ratować żydowskie dzieci.
@retzev: Przecież to bzdury, którym zaprzecza Muzeum Auschwitz: http://auschwitz.org/historia/zycie-w-obozie/zwolnienia-z-obozu
Na L4 właśnie nie zwalniano, wręcz przeciwnie.
Maja ci ludzie różni swoje ulice w miastach. Uczymy się nazw nie wiedząc, jaką właściwie postać za nimi stoi. I u mnie w mieście jest ulica Korczaka i cieszę się, że poznałem (już dawno), kto to był. Każdy powinien wiedzieć.
Dziś widziałem Janusza Korczaka
Jak szedł z dziećmi w ostatnim pochodzie,
A dzieci były czyściutko ubrane,
Jak na spacerze w ogrodzie.