Drodzy Wykopowicze!
Piszę dzisiaj do Was ponieważ chcę ostrzec ludzi przed serwisem Auto Gaz Serwis w Gdańsku, na ul. Piekarniczej. W tym artykule opisuje tylko fakty z kilku ostatnich miesięcy. Po wykonaniu usługi w w/w serwisie spłonął mój samochód (przednia część). Piszę do Was w nadziei na pomoc i upublicznienie sprawy, abyście pozostawiając tam samochód zachowali ostrożność.
Wiem, że treść jest długa, ale chciałem Wam zaprezentować sprawę w całości, aby nie było niedopowiedzeń.
Dnia 10.08.2017r. zostawiłem samochód w warsztacie do przygotowania, sprawdzenia, naprawy przed podróżą do Krakowa. Samochód znajdował się w serwisie przez dwa tygodnie. Przekazałem do poprawki wtryski, które wcześniej nie były właściwie zamontowane (przez tego samego mechanika) do silnika (luźno wisiały na przewodach paliwowych obijając kolektor wydechowy), tłumik, który wydawał głośne dźwięki przy pracy silnika na wyższych obrotach (powyżej 4 tysięcy obrotów) oraz do sprawdzenia (ewentualnej naprawy) wyciek, tuleja prawa oraz mcpherson. Z przekazanych do zrealizowania rzeczy udało się zamontować wtryski, do których Właściciel Serwisu dodał również, że wymienił przewody paliwowe (wcześniej niewłaściwe) oraz poprawił mcphersona. Do pozostałych rzeczy Właściciel serwisu (mechanik) dodał, że podjęto próbę naprawy tłumika, jednak mimo prób nie udało się go wymontować. Właściciel serwisu wiedząc wcześniej o dalekiej podróży poinformował mnie, że sprawą tłumika można zająć się po powrocie z wyjazdu. Tego samego dnia zostawiłem w warsztacie swój drugi pojazd (Mazda MX-5) w celu wykonania usług serwisowych (wymiana oleju itp.). Właściciel Serwisu wiedząc o tym że posiadam drugi pojazd nie odradził mi poruszania się Audi i zapewnił mnie że usterka tłumika może być naprawiona po powrocie.
Po odebraniu samochodu (23.08.2017r.) dnia następnego (24.08.2017r.) wyruszyłem w podróż do Krakowa. Na 6 kilometrze autostrady A1 z samochodu (z wentylacji oraz spod maski) zaczął wydobywać się dym. Po wciśnięciu hamulca samochód nie zwalniał, więc rozpocząłem hamowanie silnikiem. Po zatrzymaniu pojazdu uchyliłem maskę samochodu, pod którą spostrzegłem płomień. Podróżowałem z pasażerem (moja dziewczyna), którą szybko poinstruowałem do alarmowania innych uczestników ruchu o niebezpieczeństwie oraz nawoływanie o pomoc w gaszeniu pojazdu. W tym czasie odnalazłem gaśnicę i rozpocząłem gaszenie samochodu. Z uwagi na poważny pożar konieczne było zużycie łącznie ponad 4 kg gaśnicy proszkowej (udało się zorganizować taką ilość gaśnicy dzięki pomocy innych uczestników ruchu).
Po przyjeździe dwóch zastępów straży pożarnej, policji oraz zarządcy dróg zgłoszono incydent oraz dokończono gaszenie wciąż tlącego się pojazdu. Po incydencie wezwana została laweta, która odholowała pojazd z autostrady do serwisu (w którym pierwotnie została wykonana usługa serwisowa) Auto Gaz Serwis.
Uszkodzeniom uległa przednia część pojazdu - blok silnika oraz osprzęt. Spalone zostały elementy plastikowe oraz włókna.
Samochód wcześniej nie sprawiał problemów. Był na bieżąco serwisowany w serwisie Auto Gaz Serwis. Do części, które były wymieniane zanim stałem się właścicielem pojazdu należy turbosprężarka, która została zakupiona i zamontowana w specjalistycznym serwisie. W momencie zdarzenia sprzęt obejmowała gwarancja. Z powodu zdarzenia straciłem prawa gwarancji na sprzęt. Instalacja gazowa została zamontowana 30.08.2013 r. (STAG 4). Przebieg pojazdu wynosił około 220 tysięcy km. Wartość samochodu w momencie zakupu (listopad 2016 r.) wynosiła 9800 zł. Miesiąc przed wydarzeniem samochód przeszedł pomyślnie przez proces wykonania przeglądu „bez uwag poza luźnymi mocowaniami wtrysków”. Stacja na której dokonano przeglądu znajduje się w Gdańsku na ul. Rakoczego 32A.
Po tym jak odholowałem pojazd do warsztatu ja i moja dziewczyna podjęliśmy dyskusję z Serwisem na temat naprawy pojazdu. Serwis zgodził się że nie powinienem pokrywać całkowitych kosztów naprawy i zaproponował kontynuowanie dyskusji po powrocie z Krakowa. Właściciel wyraził chęć pokrycia części kosztów naprawy, po czym z dnia na dzień zaczął się z tego wycofywać. Z uwagi na różnicę zdań odnośnie przyczyn zdarzenia zdecydowałem się przekazać sprawę ubezpieczalni serwisu. Ubezpieczalnia powołała rzeczoznawcę, który miał orzec przyczynę zdarzenia oraz ocenić rozmiar szkody.
W swojej opinii rzeczoznawca potwierdza istnienie usterki, która zainicjowała pożar w okolicy złącza elastycznego tłumika (płomieniem zajęło się włókno komory silnika). Pojazd po wyruszeniu w podróż był znacznie głośniejszy co wzbudziło moje wątpliwości. Zapytałem dlaczego pojazd jest tak głośny, jednak nie uzyskałem odpowiedzi.
Podczas wcześniejszych rozmów Właściciel Serwisu poinformował mnie o próbach demontażu układu wydechowego, którego z powodu korozji nie udało się rozmontować. Ta informacja nie pojawiła się na oświadczeniu, które zostało przekazane ubezpieczycielowi. Firma ubezpieczeniowa nie znalazła podstawy do wypłacenia ubezpieczenia z powodu braku związku przyczynowo-skutkowego (według ubezpieczalni mechanik nie tykał się tłumika, więc to nie jego wina). Próba demontażu układu wydechowego mogła uszkodzić układ wydechowy, zwłaszcza że po wizycie w serwisie wydech pracował znacznie głośniej niż przed wizytą. Ponadto Serwis nie przekazał ubezpieczalni informacji o próbie naprawy tłumika.
Podczas późniejszej rozmowy z Właścicielem Serwisu poinformował mnie o próbie demontażu i „siłowaniu się” z układem. Podczas prób zdemontowania użyto również środków chemicznych stosowanych w celu zmniejszania tarcia i pomocy w wykręcaniu śrub. Większość tych preparatów jest preparatami palnymi, które mogły nasączyć włókno w okolicach układu wydechowego, co mogło być katalizatorem zapalenia pojazdu.
Po zebraniu wszystkich faktów zasięgnąłem porady prawnej, w wyniku której zdecydowałem się złożyć Serwisowi ofertę odkupienia pojazdu po cenie sprzed wypadku. Kiedy pojawiłem się w warsztacie po zaprezentowaniu mu swojej sprawy spotkałem się z nieuprzejmością i słowami: „to jest pomówienie, ja mam więcej pieniędzy i mecenasów żeby tą sprawę załatwić”. Z uwagi na charakter spotkania towarzyszyły mi dwie osoby w formie świadków. Kiedy opuszczałem warsztat Właściciel Serwisu dodał również, że od czasu pozostawienia u niego pojazdu założył bez mojej wiedzy zlecenie naprawy pojazdu i będzie mnie potrącać 20 zł od każdej doby którą pojazd znajduje się u niego na parkingu. Na pytanie o podstawę prawną wspomniał o regulaminie który jak powiedział „znajduje się na stronie”. Na stronie w dniu mojej wizyty w serwisie (06.11.2017r) nie widniał regulamin (mogę to udowodnić na kilka sposobów). Przypomniałem Właścicielowi, że żadnego regulaminu nie podpisywałem, odpowiedział na to „faktur nie trzeba podpisywać i u mnie zleceń też”. Dnia 21.11.2017 r. otrzymałem wiadomość z serwisu o zaległości płatności w wysokości 1780 zł z tytułu opłaty za parking. Samochód znajdował się w serwisie przez trzy miesiące i nie dokonano żadnej naprawy.
Do dokumentów posiadam również billing potwierdzający wykonanie rozmowy telefonicznej pomiędzy moim numerem, a numerem Serwisu dnia 12.10.2017 r. o czasie trwania 4 min 08 sekund, podczas której Właściciel Serwisu potwierdza iż:
- wiedział o usterce, a mimo to świadomie pozwolił mi wyruszyć pojazdem w dalszą podróż,
- podejmował próbę naprawy,
- potwierdził użycie środków chemicznych do poluzowania śrub
Jeśli mam wyrazić swoją opinię na temat serwisu, to zdecydowanie odradzam Wam wszystkim. Szczerze wierzyłem w uczciwość i sprawiedliwość i niestety mam do takich rzeczy pecha. Mam nadzieję, że moje doświadczenie może uchronić innych przed tym samym losem. Udostępniajcie!
Jeszcze raz przepraszam za długiego posta.
Miłego dnia Wam wszystkim ;)
Komentarze (147)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Ostatecznie doszedłem do wniosku, że wolę płacić 25zł więcej per 100km ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Przecież autogaz naprawiający samochody to od razu lampka się zapala, że to druciarz.
Boli?
@Tlotlo: Lol co ma januszowanie do LPG?
Jesteś głupi i nie potrafisz liczyć.
5 zł/litr vs 2 zł/litr
Jesteś uświadomiony?