Katastrofa w Czarnobylu widziana oczami załogi
![Katastrofa w Czarnobylu widziana oczami załogi](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_nVF8vcfkYm8L4csfwFbWdzlT8BBjLAD0,w300h194.jpg)
Oficjalne dokumenty zna każdy kto zainteresował się kiedyś Czarnobylem. Jednak tutaj opisuję jak to wyglądało z perspektywy załogi która feralnej nocy prowadziła eksperyment.
![Tr8025](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Tr8025_AqgHTLF4ob,q52.jpg)
- #
- #
- #
- 86
- Odpowiedz
Oficjalne dokumenty zna każdy kto zainteresował się kiedyś Czarnobylem. Jednak tutaj opisuję jak to wyglądało z perspektywy załogi która feralnej nocy prowadziła eksperyment.
Wybuch w czwartym reaktorze czarnobylskiej elektrowni atomowej jest uznawany za jedną z największych katastrof w historii elektrowni jądrowych. Oficjalną wersję każdy zna – zaniedbania ze strony personelu ponoć doprowadziły do niestabilności reaktora, a Diatłow jako kierownik próby podjął się jej wykonania mimo braku odpowiednich warunków. Jednak czy tak było naprawdę? „[Jak to było?](//czarnobyl.wikia.com/wiki/Użytkownik:Amoniak/Jak_to_było)” - oto tytuł książki Anatolija Diatłowa, którą napisał już po tym, jak nie miał nic do stracenia, ale też nic do zyskania. Postaram się tutaj przybliżyć przebieg całego splotu wydarzeń które, według autora, doprowadziły do katastrofy.
Na początek trochę teorii potrzebnej do zrozumienia działania reaktora. Każdy reaktor atomowy składa się z prętów paliwowych, kontrolnych, oraz z moderatora. Pręty paliwowe zawierają odpowiednie dla konstrukcji paliwo atomowe, dzięki któremu zachodzi reakcja rozszczepiania atomu. Pręty kontrolne mają regulować siłę i intensywność tej reakcji poprzez blokowanie jej. Wysunięcie tych prętów powoduje wzrost mocy reaktora, a ich wsunięcie – spadek. Ponadto są one kluczowym elementem procedury AZ, która w założeniu ma doprowadzić do najszybszego możliwego wygaszenia reakcji. Niezależnie czy planowo, czy awaryjnie. Zadaniem moderatora jest podtrzymywanie reakcji. Dodatkowo całość wymaga chłodziwa, którym najczęściej jest woda. W niej zanurzone są wszystkie pręty. Nagrzana woda paruje, napędzając turbinę, po czym trafia do skraplacza, skąd jako ciecz znowu wpływa do reaktora. Woda w reaktorach typu PWR używana jest także jako moderator. Dzięki temu, gdy temperatura wzrośnie do tego stopnia, że woda nie zdąża się skraplać – zaczyna brakować też moderatora i reakcja się wygasza.
Reaktory RBMK już na deskach kreślarskich zawierały wiele błędów i niepoprawnych rozwiązań technicznych. Moderatorem są tutaj pręty grafitowe. Woda pełni tylko rolę chłodziwa i... spowalnia nieco reakcję, gdyż pomimo swojej roli w reaktorach PWR – reakcja poza wodą jest znacznie szybsza. To prowadzi do nagłego skoku mocy, gdy wody zaczyna brakować. Ponadto na końcach prętów kontrolnych znajdują się grafitowe nakładki. To powoduje duży skok mocy przy wprowadzaniu ich do reaktora. Element bezpieczeństwa sprawiał, że reaktor stawał się niestabilny. Pracownicy nie mieli o tym nawet pojęcia i wierzyli, że procedura AZ doprowadza do najszybszego, bezpiecznego wygaszenia reaktora. Zarówno przy planowym jego wygaszeniu, jak i przy potrzebie awaryjnego zatrzymania reakcji.
Dnia 25.04.86 zaplanowany był test nowego turbogeneratora. W celu jego przeprowadzenia załoga musiała zmniejszyć moc reaktora. Ustaloną było 700-1000MW jako maksymalna dopuszczalna przy rozpoczynaniu próby. Ta opóźniła się z powodu zapotrzebowania na moc i braku zgody na wyłączenie reaktora. Dopiero około 23 załoga dostała zielone światło. O północy moc reaktora wynosiła 750MW. Wszystkie parametry były w normie. Personel obejmujący służbę działał pod przewodnictwem Aleksandra Akimowa. Podczas gdy operatorzy rozpoczynali obniżanie mocy, kierownik próby – Diatłow sprawdził, czy w reaktorze nie ma defektów. Była to standardowa procedura przy wyłączaniu reaktora i sprowadzała się do kontroli, m.in. wizualnej, oprzyrządowania w pomieszczeniach w bezpośrednim sąsiedztwie reaktora. Diatłow wrócił na mostek 35 minut po północy.
Moc reaktora spadła do ~50MW. Akimow zaproponował podniesienie mocy do 200MW, zamiast do 700MW, na co Diatłow się zgodził. Zgodnie z procedurą eksperymentu wyłączono dwa turbogeneratory i przygotowano reaktor do próby. O godzinie 1:23:04 rozpoczyna się najważniejsza faza eksperymentu. W pomieszczeniu panuje spokój. Wszystko przebiega zgodnie z planem. O godzinie 1:23:40 rozpoczęto procedurę AZ. Pręty kontrolne rozpoczęły wsuwanie się do strefy aktywnej, gdzie zachodziła reakcja. Trzy sekundy później zarejestrowano nagły wzrost mocy. Wzrost mocy, którego nie było prawa być. O godzinie 1:23:47 nastąpiła pierwsza eksplozja, chwilę po niej kolejna. Pręty kontrolne nie dotarły do końca nawet w połowie. Reaktor został rozerwany na strzępy.
W oficjalnych raportach cały czas powtarza się, że załoga popełniła szereg błędów. W bardziej widowiskowych produkcjach rysuje się nawet konflikt pomiędzy Diatłowem i Akimowem. Podkreśla się wartości graniczne, według których wprowadzono reaktor w nadzwyczaj niestabilny stan. Rzecz w tym, że te wartości graniczne zwykle ustalono już po katastrofie w Czarnobylu. Nawet Wikipedia podaje informacje fałszywe. Jako odnośniki są zapisy z oficjalnych raportów. Każdy może sam ocenić, czyje są bliżej prawdy.
Długi czas przed feralną próbą zarejestrowano problemy w innych reaktorach RBMK. Wielokrotnie zgłaszano, że podczas procedury AZ występuje gwałtowny wzrost mocy, którego nie powinno być. O konstrukcji prętów kontrolnych załogi nie wiedziały, więc takie zapisy były zwykle odbierane jako błąd odczytów. Konstrukcja ta została zmieniona dopiero po katastrofie.
Jednocześnie często podnoszonym zarzutem jest brak wymaganego zapasu reaktywności. Całość sprowadza się do tego, że załoga nie zostawiła zapasu pomiędzy aktualną mocą, a zbyt wysoką. Chodziło tutaj o wysunięcie zbyt dużej ilości prętów kontrolnych. Jednak czy wówczas załoga mogła wiedzieć, że postępuje źle? Postępowali według regulaminu, instrukcji, oraz swojej wiedzy, którą im przekazano przed podjęciem pracy przy reaktorze atomowym. Zapisy o prawdziwie wymaganym zapasie reaktywności znalazły się w dokumentach dopiero po katastrofie.
Ekipie zarzuca się także, że zignorowała wykresy udowadniające rozpędzanie się reaktora. Jednakże załoga w momencie eksplozji takich wykresów jeszcze nie miała. Wydruk pokazuje stan pracy reaktora sprzed 2-3 minut, przynajmniej tak było w reaktorach RBMK w 1986 roku. Dlatego nawet w momencie wybuchu, o 1:23:47, nie dysponowali oni zapisami z 1:22:30 – kiedy to reaktor zaczął się rozpędzać. Wszyscy w pomieszczeniu byli przekonani, że nic złego się nie dzieje. Tak też by było, gdybyśmy przyjęli założenie, że procedura AZ działa tak, jak powinna działać.
Diatłow pisze: „26 kwietnia 1986 roku uruchamialiśmy AZ przy normalnych warunkach, stabilnym systemie, bez sygnałów alarmowych awaryjnych i zapobiegawczych – otrzymaliśmy eksplozję”. Z kolei artykuł 3.3.26 reguł bezpieczeństwa jądrowego wspomina:
"Awaryjna procedura obronna reaktora musi szybko i pewnie wygaszać reakcje łańcuchową w następujących wypadkach: – osiągnąwszy awaryjny poziom mocy; – osiągnąwszy awaryjny poziom wzrostu mocy; – przy naciśnięciu przycisku AZ."
Żadne założenia nie zostały spełnione. Personel do momentu tragedii nie miał pojęcia, że reaktor jest tykającą bombą. Urządzenia wielokrotnie reagowały nie do końca poprawnie. Nie tylko w Czarnobylu, lecz także m.in. w Leningradzie, gdzie w 1975 roku... doszło do awarii z tej samej przyczyny! Podczas procedury AZ doszło do uszkodzenia prętów paliwowych z powodu przegrzania. Już to powinno wywrzeć na konstruktorach zmiany w reaktorach typu RBMK. Jednak w Leningradzie nie doszło do tak spektakularnej katastrofy, a do awarii która przeszła bez szerszego echa.
Podsumowując – załoga robiła wszystko, co mogła, trzymała się procedur. Takie są słowa Diatłowa oraz wielu innych osób i źródeł, o których wspomina w książce „[Jak to było?](//czarnobyl.wikia.com/wiki/Użytkownik:Amoniak/Jak_to_było)”. Wszystko, co powyżej napisałem, opierałem o wiedzę z tejże książki, każdy może to zweryfikować. Jednocześnie zachęcam do jej przeczytania, gdyż jest napisana w naprawdę ciekawy sposób i dobrze przybliża działanie elektrowni atomowych oraz kulisy tragedii w Czarnobylu.
Komentarze (86)
najlepsze
Przyjechaliśmy za 10 czy 15 druga w nocy... Widzieliśmy porozrzucany wokoło grafit. „Czy to jest grafit?” – zapytał Misza. Kopnąłem leżący na drodze kawałek, ale jeden ze strażaków podniósł go. „Jest gorący” – powiedział. Kawałki grafitu były różnych rozmiarów. Jedne wielkie, inne tak małe, że dało się je podnieść...
O promieniowaniu nie wiedzieliśmy prawie nic. Nawet ci, co pracowali tu wcześniej, nie mieli
źródło: comment_bNjhn6JPjdVwshWL1w4q7bacw3WjCbPb.jpg
Pobierzźródło: comment_SKFmiKheB3OKgAjBfhXHVkffp87jnQwc.jpg
Pobierzźródło: comment_CyLwTgok77ykHWdvjNfJ8ccTy1LlavOG.jpg
PobierzDzięki, zawsze na rocznicę odnawiam sobie pamięć o Czarnobylu i ten tekst powstał właśnie z takiej okazji. W temacie Czarnobyla siedzę dopiero z 5 lat, ale uważam, że książka Diatłowa (spośród wszystkiego z czym miałem kontakt) rzuca najwięcej światła na całą sprawę ;)