Nasz sobotni frostyrun
Trochę zimno, ale nas to nie zatrzyma. Co najwyżej parkrun przerobimy na frostyrun. I co? I to przodu, biegniemy
michal-kotyn z- #
- #
- #
- Dodaj Komentarz
Trochę zimno, ale nas to nie zatrzyma. Co najwyżej parkrun przerobimy na frostyrun. I co? I to przodu, biegniemy
michal-kotyn zRano, jadąc na Cytadelę przeżyłem lekki szok. Na rzece Warcie przy Garbarach mamy zatoczkę, czyli taki wylew warciany. Był on dzisiaj pokryty lodem, a siedziało na nim dwóch moczykijów, którzy łowili ryby. Nie wiem czy to rozsądne łowić na lodzie na rzece, ale z drugiej strony nasza Asia biegająca też zdjęcia z lodu na Rusałce na Facbook wrzuciła. Tyle, że Rusałka a Warta to zupełnie inna bajka.
Kiedy już dotarłem na Cytadelę, było hmm jak to napisać, by jednym, góra dwoma słowami oddać nas przedstartowy stan? Myślę, że stwierdzenie kur….. zimno odda idealnie to, co na nas czekało. Co prawda czekając na start staliśmy w promieniach słonecznych pieszczących nas i jakoś tam rozgrzewających, co nie zmienia faktu że szesnaście na minusie było kiedy z domu wychodziłem. Z drugiej strony podejrzewam, że w tym moim kawałku Poznania zawsze jest zimno, a psy szczekają tą częścią ciała skąd ogon wychodzi.
Rano, sobota, zimno, a my co? A my na parkrun. Chociaż trzeba przyznać, że dzisiaj chyba ciut mniej osób było na starcie, niż w cieplejsze soboty. No, ale ci co byli nic z mrozu sobie nie robili. Jak zwykle pełni i werwy i ochoty zabraliśmy się do rozgrzewkowej roboty. Oj dzisiaj warto było się rozgrzewać. Po rozgrzewce wszyscy z niecierpliwością w strefie startu czekaliśmy aż Grzegorz – wódz prowadzący nas wreszcie puści. Każda osoba czekająca rozgrzewała się jak mogła, a Grzegorz widząc przed sobą zziębnięty, fioletowy błagająco spoglądający tłumek wreszcie zdecydował, by nas puścić. No więc zanurzyliśmy w mroźną ścianę przebijając ją w każdym kolejnym kilometrze. Co prawda z powodu mrozu tempo dzisiaj bardzo, ale to bardzo lightowe, ale co sobie potuptałem to moje.Muszę przyznać, że urok takiego mroźnego biegania jest wyjątkowy. Można napisać, że dzisiaj byliśmy nie na parkrun, ale na frostyrun. Taka sobotnia biegowa duchowa potrzeba. Nie ma że zimno, parkrun jest zawsze.