"Sam oceń czy bardzij szkodliwy jest alkohol czy marihuana" - a czym różni się taki swojski pijaczek od gówniarza-zombie z wypalonym blantami mózgiem? Tym, że ten drugi jest bardziej "postępowy" i w ogóle superkul? Śmieszy mnie taka argumentacja, bardzo często przywoływana przez zwolenników legalizacji. Sam za nią jestem, uważam, że każdy może truć się tak, jak chce, ale sądzę również, że trawka jest tak samo niebezpieczna dla umysłu jak wóda.
Komentarze (3)
najlepsze