Chciałbym zaznaczyć, że z niektórymi punktami z artykułu zgadzam się w 100%, jednak kilka uwag w nim zawartych zmusiło mnie do napisania tego komentarza. Autorka usiłuje jakby przedstawić socjologiczny punkt widzenia na niektóre sprawy, ale nienajlepiej jej to wychodzi :) Autorka wytyka błędy, ale sama ich nie unika:
- W przypadku 2005 r. sondaże wcale nie musiały być "zakłamywane metodologicznie" (właściwie, na przekór często spotykanej opinii, poważne ośrodki badania opinii społecznej nie mogą sobie pozwolić na takie coś). Autorka zapomina, że nie wszyscy biorący udział w sondażach wzięli także udział w wyborach (w tym przypadku chodzi głównie o elektorat Tuska) i właśnie taka sytuacja jest często przyczyną innego wyniku wyborów, niż można się było spodziewać patrząc na sondaże. Po prostu elektorat Kaczyńskiego bardziej się zmotywował do udziału w wyborach. Po drugie sondaże dają tylko STATYSTYCZNE odzwierciedlenie szans danego kandydata.
- Nie można mówić o wystąpieniu zjawiska "straconego głosu" w przypadku kandydata, który wg sondaży zajmuje drugie miejsce i ma realne szanse na zwycięstwo. O tym zjawisku można mówić tylko w przypadku kandydatów plasujących się niżej, których szanse na zwycięstwo naprawdę są niewielkie.
@Brutus06: Co do sondaży, to akurat Polska Grupa Badawcza najmniej się pomyliła w 2005 r., ale już w 2006 r. (wybory samorządowe) zapowiadała sukces koalicji PiS-SO-LPR, a tymczasem wygrała PO-PSL. Podobnie, PGB przewidywała w 2007 r. remis ze wskazaniem na PiS, a PO wygrała dość znacznie.
Mało kto dziś również pamięta, że większość sondażowni przewidywała w 2005 r. poparcie dla PO i PiS na poziomie ok. 36% (PO) i 32%
@Brutus06: Ja po przeczytaniu twojego komentarza, muszę niestety stwierdzić, że jest to bełkot i tak pewnie został by sklasyfikowany jako komentarz na salonie.
@kafka: Zaczęła prace w stanie wojennym. Jest dzieckiem nomenklatury. Nigdy nie zmieni swojego zdania, bo jest święcie przekonana, że jej rzeczywistość jest rzeczywistością całego społeczeństwa.
Dobrze by było ten felieton MO :) zachować, a następnie jej go pokazać kiedy np. któraś z teorii spiskowych zostanie potwierdzona, a MO będzie sobie i innym kolegom po fachu przypisywać zasługi odkrycia prawdy. Wtedy prawdopodobnie zacznie mataczyć o kontekście zdania i jego ukierunkowaniu, bardzo podobnie jak to ostatnio robiła inna, również publiczna persona.
Komentarze (9)
najlepsze
- W przypadku 2005 r. sondaże wcale nie musiały być "zakłamywane metodologicznie" (właściwie, na przekór często spotykanej opinii, poważne ośrodki badania opinii społecznej nie mogą sobie pozwolić na takie coś). Autorka zapomina, że nie wszyscy biorący udział w sondażach wzięli także udział w wyborach (w tym przypadku chodzi głównie o elektorat Tuska) i właśnie taka sytuacja jest często przyczyną innego wyniku wyborów, niż można się było spodziewać patrząc na sondaże. Po prostu elektorat Kaczyńskiego bardziej się zmotywował do udziału w wyborach. Po drugie sondaże dają tylko STATYSTYCZNE odzwierciedlenie szans danego kandydata.
- Nie można mówić o wystąpieniu zjawiska "straconego głosu" w przypadku kandydata, który wg sondaży zajmuje drugie miejsce i ma realne szanse na zwycięstwo. O tym zjawisku można mówić tylko w przypadku kandydatów plasujących się niżej, których szanse na zwycięstwo naprawdę są niewielkie.
-
Mało kto dziś również pamięta, że większość sondażowni przewidywała w 2005 r. poparcie dla PO i PiS na poziomie ok. 36% (PO) i 32%