Na tym polega demokracja - każdy może krytykować i trafić za krytykę przed oblicze sądu (albo dostać maila z groźbami, że sąd się z nim rozprawi za negatywne opinie). Kilkaset lat temu Cameron trafiłby (po przyznaniu się do winy) w dość spektakularny sposób przed oblicze Stwórcy.
L'Osservatore Romano to nie Kościół, a czasopismo wydawane w Watykanie. Po za tym Avatar to olbrzymi przerost formy nad treścią. I trudno w związku z tym nie zgodzić się z recenzją. Przynajmniej mi.
Komentarze (9)
najlepsze
Wkurza mnie to niemiłosiernie!!