często zdarza się, że agresywni kierowcy najeżdżają na tył pojazdu, by zmusić do przyspieszenia, albo zjechania na pobocze
O ile znam przepis, to traktuje on o winie kierowcy, który wjechał w tył pojazdu, a nie winie tego, który nie zahamował odpowiednio łagodnie by jadący za nim miał czas zwolnić. Tak więc oszołom z tyłu najeżdża, my nie zjeżdżamy, ani nie przyśpieszamy, a gdy zaczyna oślepiać długimi robimy prosty manewr - wciskamy ostro
O ile znam przepis, to traktuje on o winie kierowcy, który wjechał w tył pojazdu, a nie winie tego, który nie zahamował odpowiednio łagodnie by jadący za nim miał czas zwolnić.
Tyle, że w przypadku karambolu dostajesz się między młot a kowadło. Nawet jeżeli wyhamujesz to i tak zostaniesz wbity przez tego z tyłu.
@cokolwiek: ulubiona zagrywka znajomego - jak wyprzedza cus wiekszego lewym pasem i podjezdza "niecierpliwy" i zaczyna mrugac to znajomy (bedacy nawet i w 90% wyprzedzania -nieistotne) nieznacznie zwalnia - daje sie wyprzedzic tirowi jadacemu prawym po czym zjezdza na prawy pas i z usmiechem kiwa reka zeby "niecierpliwy" wyprzedzil - 2 profity 1: taki manewr skutkuje ze "niecierpliwy" zanim wyprzedzi straci duzo wiecej czasu niz jakby normalnie jechal bez mrugania 2:
Przepisy przepisami, ale ja życzyłbym sobie, żeby najbliższa kampania społeczna dotycząca bezpieczeństwa na drodze skupiła się na wyprzedzaniu na przejściu i zachowaniu bezpiecznej odległości.
Bo jak na razie to wszyscy skupiają się na prędkości a kompletnie zapominają o innych przyczynach wypadków.
"Na zachodzie" przepisy są, ale i tak nikt ich nie egzekwuje w sposób, który działałby odstraszająco. Rozumu kierowcy nie da się zastąpić przepisem.
"W Niemczech czy Francji należy zachować odstęp między pojazdami wynoszący co najmniej połowę prędkości auta (np. przy 100 km na godz. - 50 m). Za "jazdę na zderzaku" grozi mandat w wysokości nawet 400 euro. Nakaz dotyczy pojazdów, które poruszają się z większymi prędkościami (powyżej 80 km
@radeks11: Ja mówię tylko, że pomimo istniejących przepisów dostać za to mandat graniczy z cudem, więc jak ktoś nie ma pod sufitem to i tak jeździ na zderzaku.
Komentarze (8)
najlepsze
O ile znam przepis, to traktuje on o winie kierowcy, który wjechał w tył pojazdu, a nie winie tego, który nie zahamował odpowiednio łagodnie by jadący za nim miał czas zwolnić.
Tak więc oszołom z tyłu najeżdża, my nie zjeżdżamy, ani nie przyśpieszamy, a gdy zaczyna oślepiać długimi robimy prosty manewr - wciskamy ostro
Tyle, że w przypadku karambolu dostajesz się między młot a kowadło. Nawet jeżeli wyhamujesz to i tak zostaniesz wbity przez tego z tyłu.
1: taki manewr skutkuje ze "niecierpliwy" zanim wyprzedzi straci duzo wiecej czasu niz jakby normalnie jechal bez mrugania
2:
Bo jak na razie to wszyscy skupiają się na prędkości a kompletnie zapominają o innych przyczynach wypadków.
"W Niemczech czy Francji należy zachować odstęp między pojazdami wynoszący co najmniej połowę prędkości auta (np. przy 100 km na godz. - 50 m). Za "jazdę na zderzaku" grozi mandat w wysokości nawet 400 euro. Nakaz dotyczy pojazdów, które poruszają się z większymi prędkościami (powyżej 80 km