Takie zdarzenie.
Idę dzisiaj do bankomatu i tuż pod nim zaczepia mnie starsza pani, schludnie ubrana i pyta, czy mógłbym jej pomóc sprawdzić, czy wpłynęła już emerytura na jej konto, bo ona nie umie obsługiwać bankomatu, że to skomplikowane. Jako, że chcę pomóc mówię, że nie ma problemu i podchodzimy do tego bankomatu. Pani właściwie wręcza mi kartę, grzecznie odmawiam i mówię, że pokażę jej jak to zrobić (z wykształcenia jestem nauczycielem). W tym momencie podchodzi druga kobieta i czeka w kolejce. Stoję z boku, a starsza pani wkłada kartę, po czym idąc za moimi instrukcjami naciska kolejno guziki menu bankomatu prowadzące do podania stanu konta, a w momencie, kiedy ma nastąpić podanie numeru PIN odwracam się tyłem i gdy numer jest już wprowadzony pani wybiera sprawdzenie stanu konta, a ja doradzam jej wydruk tego stanu (810,57zł), który ona mi podaje i wyrzucam go do kosza. Starsza pani stwierdza, że jeśli na koncie ma faktycznie środki i czy pomogę jej wypłacić 50 zł. Mówię ok i cała procedura od początku, na czas wpisania PINU odwracam się tyłem i wracam do pomocy. Pani wypłaca 50 zł, po czym robi za moją namową wydruk, który też ląduje w koszu. Pani bierze pieniądze i kartę i odchodzi od bankomatu, a ja podchodzę i robię swoją wypłatę.
I tu zaczyna się historia. Starsza pani stała cały czas w okolicy bankomatu (widząc moją wypłatę - trochę więcej niż miała na koncie) i mówi, że ta kobieta co stała w kolejce twierdzi, że skoro widziałem pin starszej pani, to że wypłaciłem jej pieniądze. Mówię, że to przecież bzdura i idę dalej, ale starsza pani zaczyna mnie szarpać i mówić, że ją okradłem. Mówi, że tu jest policja i wciąga mnie do salonu Plusa (totalna bzdura), ale wychodzimy z niego, bo mówię jej, że mam wrażenie, ze próbuje mnie w coś wkręcić i że nie podoba mi się to. Dalej mnie szarpie, chociaż jest bardzo spokojna i grozi mi policją, ale w końcu udaje mi się oderwać od niej i idę do pobliskiego biurowca na piętro gdzie pracuję. Tam współpracownik doradza mi, żebym zadzwonił na policję i zgłosił zajście. Więc dzwonię i wyjaśniam zajście, a dyspozytor mówi, że dobrze że dzwonię, bo dobrze usłyszeć drugą stronę, bo właśnie przyjął zgłoszenie kradzieży 800 złotych od jakiejś starszej pani. Poleca zejść w stronę bankomatu, tam zaraz ma podjechać patrol policji. Widzę z piętra, że starsza pani wisi na telefonie i czeka na dole. Spotykamy się z policją, a starsza pani dalej w ciemno, że ją okradłem, że nie wie ile (wcześniej dyspozytorowi zgłosiła 800 zł), i że kobieta z kolejki może to poświadczyć (tej kobiety nie widzę nigdzie w okolicy). Policja rozpoczyna procedurę, dowody tożsamości, zeznania jednej i drugiej strony. W końcu policja decyduje, żeby sprawdzić stan konta, skoro starsza pani twierdzi, że ją okradłem. Wyciągam przy policjantach z kosza wcześniej wyrzucony dowód wypłaty starszej pani na 50 zł i na nim stan konta po wypłacie 760,57. Przy policjancie (też odwróconego podczas wpisywania pinu) starsza pani lepiej poradziła sobie z obsługą bankomatu (no przecież ją nauczyłem) i na wydruku dalej było 760,57, więc teoretycznie po sprawie. Ale starsza pani wciąż dopytywała o kwotę, którą wypłaciłem (rzekomo z jej konta) i żebym ją pokazał. Starsza pani do końca -mimo, że zaproponowałem jej wyjaśnienie zajścia w sądzie - tkwiła przy mnie i policji pytając, a ile to wypłaciłem pieniędzy i czemu sobie poszedłem jak mnie szarpała. Rozeszliśmy się, ale byłem bardzo zdenerwowany.
I teraz nie wiem, czy to jakaś nowa forma oszustwa, że starsza pani udawała wariatkę, czy kobieta w kolejce do bankomatu była podstawiona, czy komuś jeszcze innemu miała potwierdzić jaką kwotę wypłaciłem i co by mnie spotkało. O co chodzi?
Komentarze (186)
najlepsze
Jedna baba drugiej babie wbila w dupe grabie... innymi slowy jedna heheszka strolowala druga.
Bylo oszustwo na wnuczka, bedzie na babcie i dziadka, so beware.
A tam na serio - pewnie byla bardziej zdenerwowana od autora, bo 800zeta to cale jej zycie... i wsio.