ŚWINIE W KOSMOSIE CZ. 2 (teoria Pana E. Von Daniken'a – Słynny Filozof rmx)
Jako młody chłopak uwielbiałem filmy sf; statki kosmiczne, lasery, walki myśliwców w przestrzeni itd. do tego genialna elektroniczna muzyka... i to wystarczało by uciec w świat marzeń. Ludzie te marzenia realizują; technika postępuje w geometrycznym wręcz tempie i lot człowieka na Marsa i inne, jeszcze nieznane, znacznie odleglejsze planety jest już chyba tylko kwestią czasu. A dlaczego nie? W 1986 roku czymś niesamowitym było przejechanie autobusem 1000km do RFN, do wujka i ciotki, którym udało się dzielnie spierdolić z komunistycznego kraju. Dziś mogę sobie wsiąść w samolot i za 2 godzinki jestem w Londynie. Granice to tylko linie w naszej wyobraźni. Kiedyś człowiek pierwotny jedynie z tęsknotą spoglądał w niebo, dziś jesteśmy już po wielu misjach kosmicznych, gościu sobie skacze ze spadochronem z kosmosu, człowiek stanął na księżycu, Pathfinder eksplorował Marsa. Czy coś jest niemożliwe? Niemożliwe są do pokonania bariery fizjologiczne człowieka. Czy aby na pewno? Już dziś możemy hodować tkanki z komórek macierzystych i dokonywać „wymiany zużytych albo felernych części”. Teoria względności A. Einsteina zakłada, że nawet czas, który jest nieubłagany dla człowieka może być względny. Kosmonauci mogą podróżować dosłownie w czasie. Oczywiście jeden człowiek, czy pokolenie są w stanie „ugrać” kilkadziesiąt lat w podróży kosmicznej i dotarcie do odległej planety będzie dalej niemożliwe dla tego człowieka, ale czy to jakiś problem? Oczywiście że nie! Systemowe podejście ten problem rozwiązuje. Można przecież zbudować statek dla małej wspólnoty – załóżmy 50 osób – będą tam odpowiednie warunki do życia przez kilkaset lat, członkowie załogi będą się rozmnażać i np. trzecie lub czwarte pokolenie dotrze do celu. To co opisałem to tylko jeden ze sposobów, który na szybko przychodzi mi do głowy i jest on bardzo ograniczony. Jest ograniczony moją wiedzą, a Albert Einstein powiada, że wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy. Oczywiście, bo jeśli ograniczamy się jedynie do naszej wiedzy, jesteśmy dogmatykami, którzy palą ludzi na stosach, plują innym w twarz, z pianą w ustach szaleją pod krzyżem, są w stanie zabić innego człowieka z powodu jego odmienności seksualnej na przykład.
WYOBRAŹNIA
Jakiś filozof powiedział (chyba Max Scheler), szło to jakoś tak: „Człowiek nigdy nie wiedział tak wiele, ale zarazem nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele nie wie”. I to obrazuje sytuację człowieka w świecie! W świecie? A może już we wszechświecie? Nie w dzisiejszym świecie/wszechświecie, wczorajszym, ale zawsze! Już Sokrates powiedział coś podobnego: „wiem, że nic nie wiem”, a Ja jako syntetyk, który wyłapuje podobieństwa w myślach tych „oszołomów” staram sobie to wszystko ułożyć w pewną całość. Prawdopodobnie mi się nie uda, bo nie jeden już próbował, ale FUN jest :)
ALE ZARAZEM NIE ZDAWAŁ SOBIE SPRAWY Z TEGO JAK WIELE NIE WIE!
To jest kapitalne stwierdzenie! To stwierdzenie powoduje, że wszyscy profesorowie, papieże, protegowani doktorzy habilitowani i reszta „poważnej bandy” mogą sobie mówić co tylko chcą, a i tak jest taki margines błędu, że wszystko można na nowo zweryfikować, a ktoś kto twierdzi, że coś już jest zamknięte i ostateczne, to zwykła dogmatyczna owca, a nie poważny naukowiec.
Wróćmy do podboju kosmosu. W powyższym przykładzie budowy statku z mikroklimatem ziemskim i 50-osobową załogą, opisałem logicznie możliwy sposób dotarcia do odległych planet, ale to jest jeden ze sposobów na stan dzisiejszej wiedzy (co Ja gadam?!! To jest sposób na stan mojej ograniczonej wiedzy, zwykłego wuefisty – pana od fikołków) To co wiedzą osoby zaangażowane w temat i osoby które mają dostęp do tajnych księgozbiorów (o tym później) jest niesamowicie niewspółmierne do mojej skąpej wyobraźni puszczonej w ruch przez kilka książek, kilku ludzi i rożne zdarzenia.
ROZWIĄZANIA ANALOGOWE
Przykład wspólnoty wyruszającej w kosmos by odnaleźć coś nowego, to adapter i czarna strzelająca płyta. To coś co znamy i coś co rozumiemy. Choć nie wszyscy to rozumieją. Ja sam nie jestem w stanie pojąć jak nierówności w rowkach powodują wydobywanie się dźwięków? Te proste jak drut rzeczy, których Ja nie rozumiem to nic, ale są rzeczy, które dopiero zostaną odkryte.
ROZWIĄZANIA CYFROWE
Teleportacja? Analiza całego ciała – rozszczepienie tkanek w cząstki, ich przemieszczenie i ponowna jego synteza, czy to jest niemożliwe? Jest to ujęcie fizyczne, czyli przemieszczanie ciała. A co ze świadomością? Czy świadomość to coś niezależnego od ciała? I nie podlega prawom fizyki? Dodajmy – prawom których jeszcze nie znamy tak do końca! Jeśli świadomość jest niezależna od ciała, to dlaczego jest ona akurat w tym ciele? Dlaczego wybrała/została podporządkowana temu właśnie ciału? Czy świadomość to coś poza fizyką? A może to też jakaś forma fizycznego ciała, tylko jeszcze nie możemy tego uchwycić, gdyż nie dysponujemy odpowiednimi instrumentami pomiarowymi? Czy są dwa światy tak jak zakładał Platon? A może jest jeden świat, którego najzwyklej w świecie nie znamy i nigdy nie poznamy do końca? Czy świadomość nie składa się z jakiś fizycznych cząstek? Powiem Państwu szczerze, że skłaniam się ku podejściu materialistycznemu, monistycznemu. Czyli jest to jedna, wielka połączona ze sobą całość. Ta całość ma podobny charakter – nie ma tu podziału na dwa światy! Jest tylko jeden świat, jedną jego część znamy, a drugiej jeszcze nie. Ba! skłaniam się ku podejściu, że nie musimy się niczego obawiać; żadnego Szatana i Boga, którzy nas będą karać albo nagradzać. Myślę że nic takiego nie będzie miało raczej miejsca. Jaki byłby to Bóg? Czy byłby naszym przyjacielem, czy raczej tyranem jak w Korei północnej? Myślę że jesteśmy ciągle tymi malutkimi, niewinnymi dziećmi i próbujemy to wszystko tylko poznać (niektórzy z nas). Który mądry ojciec ukara swoje dziecko za to, że chciało się czegoś dowiedzieć?
Są rzeczy o których nie mamy na dzień dzisiejszy zielonego pojęcia, dokładnie tak samo jak troglodyci nie mieli pojęcia o telefonach komórkowych. Telefony komórkowe stały się faktem, więc rzeczy o których nawet nie myślimy, również staną się kiedyś faktem. Taka kolej rzeczy. Ale zacznijmy już temat, bo piszę, a nic nowego z tego nie wynika.
STOICY I ICH KONCEPCJA CYKLICZNOŚCI
Cała epoka hellenistyczna bardzo mnie się podoba i poświęcę jej osobny artykuł, lecz tymczasem zwrócę uwagę na coś, co mnie już w dzieciństwie zastanawiało. Nie mając dziesięciu lat wpadłem na myśl, że to co jest teraz, mogło już być i może być jeszcze. Tak, inne dzieci się bawiły w piaskownicy, a Ja malutki Słynny Filozof pomyślałem sobie, że wszystko co przeżywamy to powtórki. Oczywiście jest to mało prawdopodobne i dla mnie pragmatyka, który jest sceptycznie nastawiony do teorii reinkarnacji jest to po prostu – z punktu widzenia racjonalnego – niewiarygodne. Racjonalnego? To znaczy jakiego? To znaczy takiego jaki znałem wcześniej. A teraz znam inny. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem zwolennikiem czy „wyznawcą” reinkarnacji, bo z jednej strony uważam, że jest to jakaś forma „zachowania swojego istnienia”, podobnie jak chęć zdobycia życia wiecznego w chrześcijaństwie, czyli zwykły strach przed unicestwieniem, z drugiej jednak strony nie wykluczam reinkarnacji. Dziś uważam, że nie ma to dla mnie kompletnie żadnego znaczenia. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta. Kompletnie nie boję się śmierci. I jak się patrzę na ludzi, nikt się jej nie boi. Śmierć nas zaskakuje. I o tym wiedział już Epikur pisząc: „A zatem śmierć najstraszniejsza z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma.” Więc czego się bać? Dodam od siebie, że gdy wpadłem w głęboki sen wczoraj, po tym jak stukałem napaloną niunię w marzeniu sennym oczywiście (faza REM), to z tego głębokiego snu (faza NREM) nie pamiętam nic. Nie pamiętam, bo głęboki sen jest wolny od marzeń sennych. To pustka; człowiek i jego świadomość gdzieś znika. Jesteś nieżywy, nie ma Ciebie. Czy jest Ci wtedy źle? Coś Cię boli?
Więc skąd przyszło do głowy Stoikom, że świat się rodzi, potem ginie, znowu rodzi i tak w kółko?
Może jakieś ślady „wykasowanej świadomości” z poprzedniego wcielenia dają o sobie znać w obecnym wcieleniu?
POPRZEDNIE CYWILIZACJE
Mało znam się na historii (zawsze miałem naciąganą tróję), ale wszyscy wiemy, że są rzeczy z przeszłości, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. W jaki sposób ludzie zdołali transportować ogromne bloki do budowy piramid? Jak to możliwe, że mapy sprzed kilku set lat (np. mapa Admirała tureckiej marynarki, Piri Reisa) są tak dokładne? Kontury: wybrzeży, lądów Antarktydy, łańcuchy górskie, szczyty gór, jeziora, rzeki, płaskowyże naniesione są jak najdokładniej. Bracia Right odbyli swój pierwszy lot samolotem 1903 r., a mapy te sporządzone były dużo wcześniej. Jakim sposobem? Takie mapy wykonuje się robiąc zdjęcia z samolotu. Ale może istniała jakaś inna technologia, znacznie lepsza? A Sumerowie, którzy 4 tysiące lat p.n.e. dokonali obliczeń obiegu księżyca, które różnią się od dzisiejszych obliczeń zaledwie o 0,4 sek.? Jak oni to policzyli? Na jakimś wzgórzu (Kujundżuk) znaleziono obliczenia z wynikiem 195 955 200 000 000. To jest piętnastocyfrowa liczba, a kilka tysięcy lat później Grecy w okresie swojego największego rozwoju poprzestawali swych obliczeniach na liczbie 10 000. Takich przykładów, gdzie technologia, techniki obliczeniowe, obserwacyjne wyprzedzają znacznie kolejne epoki można by mnożyć. Jak to wytłumaczyć?
BIBLIA – SŁOWO BOŻE, A MOŻE PO PROSTU NAJZWYKLEJSZA KRONIKA?
Podejrzewam, że Stary Testament jest kulą u nogi Kościoła Katolickiego i najchętniej decydenci tej zacnej, wysokodochodowej organizacji pozbyliby się tego „balastu”. W Starym Testamencie są opisy zdarzeń, które w odniesieniu do doktryny KK – najdelikatniej mówiąc – budzą wątpliwości.
„Potem rzekł Bóg: uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi nad ptactwem niebios...” (Rdz 1,26)
Dlaczego Bóg mówi w liczbie mnogiej? Było więcej Bogów? Zapewne teologowie mogli by to tłumaczyć tym, iż Bóg jest w trzech osobach i może o to chodziło, ale taka argumentacja zamyka usta mało inteligentnym owcom, do mnie jednak nie trafia, gdyż w Księdze Rodzaju czytamy dalej:
„A kiedy ludzie zaczęli rozmnażać się na ziemi i rodziły im się córki. Ujrzeli synowie boży, że córki ludzkie były piękne. Wzięli więc sobie za żony te wszystkie, które sobie upatrzyli” (Rdz 6, 1-2)
Synowie Boga? To ilu ich było? Ja słyszałem o jednym, a zwał się Jezus Chrystus.
Kim zatem byli Ci synowie boży? Kolejne infantylne tłumaczenie – wszyscy jesteśmy synami Boga.
INNE STARE KSIĘGI
W Biblii dowiadujemy się o „Gigantach”, dowiadujemy się o nich również w Mitologii, w różnych podaniach i eposach. Kim byli Ci „Giganci”. Można założyć, że rzeczywiście istnieli skoro zostali opisani w rożnych starych księgach.
UFO – CZY TO JEST MOŻLIWE?
Czy we wszechświecie istnieje życie? Czy te istoty mogą być znacznie bardziej od nas rozwinięte, lub też technologicznie zacofane? A może tak i tak?
Pomyślmy. Skoro nasza planeta jest tylko drobinką w naszej galaktyce, a tych galaktyk o których już wiemy za pomocą nowoczesnych teleskopów są tysiące, to co będzie jutro? Zastanówmy się, czy w tak wielkiej przestrzeni, której nasz umysł nie jest w stanie nawet ogarnąć, może istnieć planeta na której istnieją warunki do rozwinięcia się życia, do rozwinięcia się wysoko ucywilizowanej społeczności?
Czy jest możliwe, że opisy w Biblii i innych starych księgach to po prostu zapisy zszokowanych ówczesnych ludzi, którzy doświadczyli czegoś czego nie byli w stanie zrozumieć, a były to zwykłe odwiedziny?
Konice cz. 2
Słynny Filozof - Facebook
Komentarze (2)
najlepsze
Chyba że nas miałeś na myśli.