Metal – przewodnik. Część 1
Oto więc coś, co być może niektórym się przyda, jeśli zechcą wejść do mrocznej krainy, metalem zwanej, a niektóre stare metalowe wygi być może uronią łezkę nad kamieniami milowymi w historii gatunku, które dziś już jakże rzadko się wspomina.
Kilka słów wstępu.
Dziś w internecie znajdują się już chyba miliony stron dotyczących metalu, strony poszczególnych zespołów, fansite’y, strony magazynów, poświęconych tematyce metalowej i okołometalowej, strony wytwórni i producentów, a także strony, zawierające tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy recenzji poszczególnych albumów. Można się w tym dość łatwo pogubić. Przeglądając je od czasu do czasu nie ujrzałem (może przyglądałem się zbyt mało uważnie) jakieś crash course’u metalu. Pewnego abecadła, od którego potencjalny, nowy metalmaniak mógłby zacząć. A szkoda, taki jest potrzebny, zwłaszcza w erze internetu, gdzie od albumu, w którym się potencjalnie zakochasz, dzielą cię dwa kliknięcia.
Stare metalowe wygi denerwują się, gdy widzą dzieciaki w koszulkach Korna czy Slipknota, bo twierdzą, że to nie jest prawdziwy metal. Takie rozważania można zostawić na później. Tymczasem faktem jest, że młodzi fani nie wiedzą, od czego zacząć, więc zaczynają od tego, co czasem puszczą w późnych godzinach w jakiejś telewizji muzycznej lub w internetowym radio. Wyobraźcie sobie, że dopiero zaczynacie swoją przygodę z metalem, docieracie po pewnym czasie do Metalliki. Ale potem już jest trudno ruszyć dalej. Niektórzy zapaleńcy znajdą informacje o zeszłorocznym koncercie w Polsce czterech wielkich thrash metalu: Metallica, Slayer, Anthrax, Megadeth. Jest dobrze. Pula poszukiwań poszerza się do 4 zespołów. Tymczasem dla człowieka, który chce odkryć ten świat, nawet taki termin jak thrash metal może być jedną wielką zagadką. Wielość może być przekleństwem – oczywiście, możemy się szybko dowiedzieć z wikipedii, czym jest thrash metal, ale ilu z Was natychmiast to zrobi?
Faktem też jest, że ta wielość sprawia, że niektóre perły z przeszłości odchodzą w zapomnienie. Nie pielęgnuje się pamięci o starych, kultowych zespołach, ponieważ wszyscy pędzą do najnowszych teledysków gwiazdek ostatnich pięciu minut. Teledysk do kawałka The Philosopher zespołu Death ma oglądalność na youtube rzędu 50 000, podczas gdy każdy z teledysków My Chemical Romance przyciągnął już miliony, jeśli nie dziesiątki milionów widzów.
Zanim jednak zaczniemy, dwie małe uwagi na marginesie naszych rozważań.
Primum, zaprezentuję tu swój wybór kamieni milowych metalu, dlatego z góry zakładam, że ktoś z Was nie zgodzi się z moją skromną selekcją. Zawsze kogoś ważnego może zabraknąć, mogę świadomie lub nieświadomie kogoś pominąć. Na tym polega różnica w gustach, a o nich się podobno nie dyskutuje. Poza tym, nie ma już dziś metalowych omnibusów. Jestem jednak i będę przez cały czas otwarty na wszelkie Wasze sugestie i pytania.
Iterum, nie będę się sztywno trzymał osi czasu, prezentując Wam kolejne metalowe perły, uważam, że to może zanudzić potencjalnego czytelnika. Z drugiej strony, trudno zupełnie pominąć perspektywę chronologiczną – nie godzi się pisać o Manowar, o ich genialnym basiście Joeyu DeMaio bez wspomnienia o tym, że Joey przed założeniem Manowar był technicznym Geezera Butlera. A któż to Geezer Butler, wypada od razu zapytać? Zapraszam zatem do dalszej lektury.
Właśnie przeszukiwałem zasoby sieci w poszukiwaniu innych przewodników po metalu. Znalazłem taki:
Przewodnik po metalu
Mając trochę inne ambicje, ale nie tracąc dobrego humoru, zapraszam dalej.