Nie chcę bronić tego typu muzy, bo to nie moja bajka, ale wystarczy mieć trochę pojęcia o teorii muzycznej żeby wiedzieć, iż nie jest to sprzedawanie 4 razy tej samej piosenki. Facet po prostu tworzy wszystko w tej samej aranżacji, w tym samym tempie i w tej samej bądź pokrewnej tonacji. W takim wypadku nie dziwne, że wszystko puszczone jednocześnie brzmi jak jeden kawałek rozbity na 4 różne bo jest to całkowicie
nie jest to sprzedawanie 4 razy tej samej piosenki.
@OfficerNice: ale może być, zależy w jakim programie miksuje / "tworzy". Wystarczy wtedy tylko podmienić parę linii i voila masz nowy song ( ͡°͜ʖ͡°) . A po co zmieniać coś, co się przyjęło ( ͡°͜ʖ͡°)
@niko4004: nie chcę cię zasmucać, ale to nie kwestia muzyki, a formy. I tak np. blues najczęściej opiera się na 3 tych samych akordach (w kontekście wynikania kółka kwintowego, więc masz najczęściej jedną wybranych CGD, GDA, DAE, AEH, które są dokładnie tym samym, lecz podniesionym o 1 ton).
Do tego, w muzyce dawnej była popularna forma o nazwie wariacja - to było ciekawe: grasz krótki motyw przewodni, a potem przez
@niko4004: Bo w latach 80 to eurodęsy i inne Boney M nie brzmiały jak jedno i to samo :)
Muzyka od dawna przechodzi okresy przesadzonego 'hype' na jakiś gatunek, kiedyś eurodance, potem lata 90 ze swoimi 'arenbi', a potem po erze amerykańskiego popiku przyszedł czas na muzykę klubową. Efekt Garrixa, czyli popularyzowanie prymitywnego bigroomu przez jego sukces na szczęście przemija.
Poza tym większość popularnych gatunków muzyki zmaga się z problemem
Mialkie to czy nie, jakie to ma znaczenie? Chłopak odwalil taka imprezę na orange, ze klekajcie narody, bo robi zarabista muzykę do gibania się. Jak mam ochotę na ambitna muzykę, to sobie wlaczam floydow i zachwycam się floydami, a jak mam ochotę poskakac, to puszczam garriksa i skacze do garriksa. Proste.
@leniwy_drwal: Chodzi o to, że można robić dobrą, energiczną muzyke do grania na eventach, która jednocześnie nie brzmi jak 100 innych kawałków zwanych bigroomem. Zapewniam Cię, że do electro, moombahtonu, progressive house, future house i deep house też można się dobrze bawić, a brzmieniem zjadają one Garrixowe tłuczenie w łyzki i garnki na śniadanie.
Fenomen Garrixa budzi także sporo kontrowersji. Wielu krytyków zarzuca mu bycie przereklamowanym artystą, który trafił w modę na tzw. bigroom podobnie jak Avicii. Ponadto sceptycy zarzucają entuzjastom przesadny zachwyt nad stosunkowo przeciętnym artystą, którego muzyka jest oceniana jako prosta i wręcz prymitywna. Wielu obserwując sposób pojawienia się na scenie Garrixa i typ oraz przedział wiekowy jego szybko pozyskiwanych fanów doszukuje się analogii z fenomenem Justina Biebera.
Dwa słowa do tego co @speedman666 dodał w powiązanych.
Jak niektórzy wiedzą, ale pewnie nie wszyscy, zespół Tool na jednej płycie celowo umieścił dwa takie kawałki, aby po ich nałożeniu na siebie wychodził jeden, zupełnie nowy utwór. Oto efekt:
@duckar: Właściwie to 3 kawałki: 10,000 Days, Wings for Marie i Viginti Tres z tym , że dwa ostatnie trzeba puścić jeden po drugim równocześnie z pierwszym.
przeciez tych "piosenek" nie da sie sluchac i nie chodzi mi o ich wartosc artystyczna tylko o to jak sa powycinane sciezki. popatrzcie na zapis fali. prostokat jak w morde strzelil
Komentarze (194)
najlepsze
@OfficerNice: ale może być, zależy w jakim programie miksuje / "tworzy". Wystarczy wtedy tylko podmienić parę linii i voila masz nowy song ( ͡° ͜ʖ ͡°) . A po co zmieniać coś, co się przyjęło ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Do tego, w muzyce dawnej była popularna forma o nazwie wariacja - to było ciekawe: grasz krótki motyw przewodni, a potem przez
Muzyka od dawna przechodzi okresy przesadzonego 'hype' na jakiś gatunek, kiedyś eurodance, potem lata 90 ze swoimi 'arenbi', a potem po erze amerykańskiego popiku przyszedł czas na muzykę klubową. Efekt Garrixa, czyli popularyzowanie prymitywnego bigroomu przez jego sukces na szczęście przemija.
Poza tym większość popularnych gatunków muzyki zmaga się z problemem
Komentarz usunięty przez moderatora
Co do opisu to rzeczywiście tak zostałem zaskoczony ze przypomniało mi się ze miałem iść sie wyrsać.
Jak niektórzy wiedzą, ale pewnie nie wszyscy, zespół Tool na jednej płycie celowo umieścił dwa takie kawałki, aby po ich nałożeniu na siebie wychodził jeden, zupełnie nowy utwór. Oto efekt:
:D