Drogie i... ekhem... porządne...
4 lata mijają od kiedy zakończyło się moje biedowanie jako student. Zacząłem pracę i pojawiły się regularne, w miarę sensowne zarobki. Nadszedł czas, kiedy tanie ciuchy i buty z H&Mów i CCCów można było zamienić na trochę droższe i... chyba porządniejsze?
No właśnie. Mijają 4 lata i z moich doświadczeń dość jasno wynika, że za renomą marki nie idzie zupełnie nic. Ani jakość produktu, ani – tym bardziej – obsługi klienta. Przytoczę dwa przykłady z branży obuwniczej. Oba zdarzenia zaszły w okresie ostatnich 3 lat, czyli po tym, jak butnie uznałem, że czas poszaleć i skończyć z tanim badziewiem.
Primamoda, czyli bez pudełka gwarancja nie obejmuje
Buty zimowe - 299zł. Chodzę w nich nadal - już 3. rok. Mimo, że są dość niewygodne i mimo, że po roku rozpadł się zamek. W saloniku w Galerii Mokotów pierwsza reakcja na moją próbę reklamowania była następująca: „Gdzie pudełko. Bez pudełka nie mogę przyjąć”. Mówię, że pudełka wyrzucam zaraz po zakupie i że opakowanie nie jest przedmiotem gwarancji. „Ale na pudełku jest nazwa modelu, a ja nie mogę bez niej...” Pokazuję potwierdzenie dokonania transakcji – wydrukowane ze strony banku. Na pewno da się po numerze transakcji wszystko znaleźć. „Nie da się! A poza tym nie ma pan paragonu więc nie mogę przyjąć...” więc tłumaczę, jakie są przepisy... pół godziny mija - przekonałem. Pani z bólem zaczyna szukać nazwy modelu: „Ale nie... bo tu jest tylko numer transakcji...” ...po kolejnych 30 min przekonywania w końcu się okazało, że da się, tylko nie chce się. Proces wymagał ode 1,5h użerania się z wyjątkowo nieprzyjemną paniusią. Reklamacja? Odrzucona. Nie chcę zanudzać szczegółami, ale podpowiem – reklamacja będzie odrzucona jeśli wpisana data zauważenia usterki jest ponad 90 dni wstecz (co w przypadku zimowych butów, które zepsuły się w marcu wcale nie jest takie dziwne).
Wojas, czyli buty do chodzenia na rękach
Oto i bezpośrenia przyczyna mojej dzisiejszej frustracji – półbuty z obrazka – 299zł. Kupione 5.10.2013. Pochodziłem 2 miesiące, po czym przyszła zima i wylądowały w szafie, by wyjść z niej koło marca. W międzyczasie w maju kupiłem buty lżejsze, które przejęły niemal całą robotę od wojasów. Więc ze sporą przesadą mogę powiedzieć, że w butach chodziłem około 7 miesięcy. Na przełomie lipca i sierpnia założyłem je jeszcze kilka razy, by odkryć, że przy podeszwie prują się jak szalone.
No nic... trzeba reklamować. Przygotowany na najgorsze zaniosłem do Złotych Szałasów. Ku mojemu zdziwieniu nawet przy braku pudełka wszystko potrwało 5 min i było nawet miło. A jak szybko dostałem maila z odpowiedzią?! Treść maila już mniej bombowa. Otóż... „odmowa”. Trochę mi się to w główce mojej małej nie pomieściło, więc mailowo poprosiłem o uzasadnienie decyzji. Cisza. Ponowiłem prośbę... dalej cisza.
No trudno – pojechałem po buty zachodząc w głowę, co takiego JA zrobiłem nie tak, że buty nie podlegają gwarancji...
Oto pełna treść uzasadnienia:
Odmowa – uszkodzenie mechaniczne nie podlega warunkom gwarancji. Reklamowana wada powstała w wyniku intensywności użytkowania, a nie z winy producenta.
Intensywności użytkowania? Nie wiem z której strony to ugryźć... Czy Wojas sam siebie tak nisko ceni? Jak jest – a) dla butów wojasa pół roku umiarkowanego użytkowania to zbyt intensywna eksploatacja? Czy może raczej b) zakładacie, że ja w tych butach orałem pole i chodziłem po chaszczach?
Dla kontrastu zamieszczam zdjęcie buta firmy krzak, kupionych nie pamiętam gdzie, za około 100zł, bardzo dawno temu. Eksploatowanych zdecydowanie intensywniej i szanowanych dużo mniej. (Bez obaw drugi but też w całości)
To jak Wojasie? Po każdym założeniu waszych butów złośliwie szurałem stopami po ziemi, żeby się szybko starły? A w tych tanich, brudnych trepach spałem i głaskałem kocięta? Takich par butów firmy krzak mam jeszcze ze 2. Wszystkie się nadal nadają do chodzenia.
No i jeszcze jedno pytanie... czy skoro drugi but jest w całości, to znaczy, że zbyt intensywnie użytkowałem tylko prawą nogę?
Reklamacja „taniego badziewia”
Ja rozumiem, wszystkie buty się mogą zepsuć. Tanie też się psują. Ale po pierwsze - nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stosunek liczby tanich butów do liczby tanich rozwalonych butów jest o wiele lepszy. Po drugie – tanie buty są tanie – i nie szkoda mi kupić kolejnych. Po trzecie – reklamacja „taniego badziewia” kończy się na ogół sukcesem.
Nie wiem, może błędnie „skoro płacę to wymagam”? Może jak kogoś stać to nie reklamuje, tylko wyrzuca i kupuje następny szajs... a może buty za 300zł to ciągle jednak tanie badziewie?
Co wiem na 100% to tyle, że dwie wymienione marki (przypomnę – Wojas, Primamoda i jeszcze raz Wojas) produkują dziadostwo i na dodatek nie szanują klientów. No chyba, że mam takiego pecha...
Tak czy inaczej nie polecam.
Komentarze (395)
najlepsze