@ponton, nie masz racji. "Kradzież" dóbr kultury można z lekkim sercem nazwać kradzieżą dopiero wtedy, gdy mamy pewność, że gdyby nie P2P, ściągający na pewno kupiłby film czy płytę (choć i tak różni się to trochę od pospolitego złodziejstwa). W innym wypadku rzeczywiście nikt nie ponosi straty.
losamorales: na tej samej zasadzie kradnij chleb ze sklepu. Piekarnie mają hajs, sprzedawca ma hajs, a jak sobie zjem za darmo, to się nikomu nic nie stanie... Typowa polska mentalność. ;/
co to za kradzież skoro nikt nie traci? aktysci maja hajs, wytwórnie mają mase hajsu i provider ma hajs. a uzytkownik po prostu ogladnie sobie za darno film albo poslucha muzyki. rozumiem, wytwornia chce wiecej, jest pazerna wiec lobbuje poglad jakoby sciaganie z sieci bylo moralnie złe. ale czy trzeba ugiac sie pod tym lobbingiem? moze upraszczam ale tak mniej wiecej jest.
Komentarze (7)
najlepsze
Tak gwoli ścisłości - ten artykuł ukazał się w sobotę, a nie dzisiaj (poniedziałek).