Jak i dlaczego ZSRR pozbywał się inwalidów wojennych?
Inwalidzi wojenni, weterani wielkiej wojny ojczyźnianej. Byli wszędzie, na każdym placu miejskim, na dworcach kolejowych, w portach i metrze. Handlowali, czym popadło, żebrali, grali na harmoszkach i popijali wódkę. W końcu zapadła decyzja: mają zniknąć. I zniknęli.
mati123456 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 15
Komentarze (15)
najlepsze
@kszychu: Chciał byś dać policji uprawnienia do strzelania w głowę na ulicy bez sądu według własnego widzimisię ? UBecka mentalność w narodzie wiecznie żywa
"Na obrazie jest człowiek, a raczej strzęp człowieka. Głowa wystaje z zawiniątka. Zawiniątko jest niczym kołderka, w którą szczelnie zawija się noworodka. Człowiek nie ma rąk ani nóg. Tylko wychudzoną twarz i wpatrzone gdzieś w dal oczy, a w nich czysty żal, już bez złości i gniewu, tylko pytanie: dlaczego, za co?
Dziwaczny obraz, niepokojący. Namalował go Giennadij Dobrow – nieżyjący już artysta plastyk, jeden z niewielu postronnych, którym pozwolono pod koniec lat 60. na fali chruszczowowskiej odwilży spędzić w obozie na wyspie Wałaam kilka tygodni."
a