[AMA] chcę uratować mamę
Tworzę to AMA na skraju rozpaczy, licząc na Waszą pomoc-pomysły i rady. Spróbuję opisać historię mojej mamy i jej problemy, na które nie umiem znaleźć rozwiązania, a bardzo ją kocham i cierpię razem z nią.
Wszystko kręci się wokół ogromnych problemów finansowych. Kredyty, załużenie na wynajmowanym od miasta mieszkaniu, zadłużenie w ZUSie... Gromadziło się latami. Ale żeby dojść do przyczyn, muszę opowiedzieć swoją smutną historię.
Kiedyś moi rodzice prowadzili razem jakąś budowlanko-wykończeniówkę. Dochody zerowe-nigdy żadnych wakacji ani rozrywek. Jak się później okazało dochody jakieś były, ale z nawiązką przegrane przez mojego ojca w karty. Moja mama chcąc się uniezależnić, założyła firmę kosmetyczno-fryzjerską. Stworzyła bardzo ładny salon, biorąc na niego kredyt. Wszystko chwilę działało nieźle, aż.. powstało 10 podobnych salonów w okolicy i dochody zaczęły maleć. W międzyczasie przyszedł mój ojciec do domu mówiąc, że go zabiją, jak nie zapłaci dużej ilości pieniędzy jakimś ludziom. Miał jakiś atak, w kółko powtarzał, że przed chwilą miał nóż na szyi, że go zabiją... można sobie wyobrazić, że średnie wspomnienie dla 10-letniej dziewczynki. Płakał i zarzekał się, że z tym skończył, błagał o wybaczenie. Mama mu wybaczyła. Wzięła kredyt i uratowała życie męża.
Nie skończył. Nie wpłacał pieniędzy na mieszkanie, które mama mu dawała. Dawała, bo przynosił fałszywe potwierdzenia zapłaty, jak tu dochodzić tego i nie wierzyć. Dług na mieszkaniu rósł, znów latami, aż tu pewnego dnia pismo przychodzi.
W końcu rozwiodła się -> koszty. Przypominam, że jest kredyt na salon, kredyty związane z ratowaniem skóry ojcu i masa mniejszych zadłużeń, które porobił w różny sposób-hazardzista potrafi. Wszystko na jej głowie.
Teraz pora wtrącić kilka faktów z jej dzieciństwa - była dzieckiem z wielodzietnej rodziny, ostatnim. Odrzucana, podsyłana babciom i innym ludziom, nigdy prawdziwie nie kochana. Nazbierała kompleksów i pragnienia miłości. Takiej kobiecie łatwo jest poświęcać wiele dla pierwszego i jedynego uczucia w jej życiu (pomijam fakt, że kocha mnie, bo nie o taki rodzaj uczucia chodzi), walczyła o nie, marząc o poprawie i zmianie. Takie kobiety są kruche i naiwne, ale dobre i łatwo je skrzywdzić...
Orientując się jednak w sytuacji, może dla mojego dobra też, rozwiodła się... Niedługo później wychodząc za mąż. Za faceta, który dał jej dużo ciepła, miłości i obietnic. I nic ponadto. Mamił spadkami, jakimiś posiadanymi ziemiami, kręcąc niemiłosiernie, Okazało się, że był bardzo zaburzony psychicznie. Zaczął znikać na tygodnie, kradnąc pieniądze. Sprzedał w lombardzie jakieś resztki dóbr. Udawał, że jedzie załatwiać jakąś pracę. W skrajnym momencie udawał, że chodzi na kursy wózków widłowych z urzędu pracy. Nic takiego nie miało miejsca. Nie ma sensu wdawać się w szczegóły, sytuacja jest już zobrazowana. Moja mama wyrzucała go też z domu, mówiła, że się rozwiedzie - on na to próbował skakać z okna i podcinać sobie żyły. Mama prawie zwariowała przez niego. Ja z resztą też. Przysięgał na jasnej górze, że się zmieni, że nie będzie kłamał, kradł i znajdzie pracę. Robił wiele takich dziwnych gestów, a moja mama bojąc się, że naprawdę się zabije, skurczyła się w sobie i podłamała. Salon umarł. Udało jej się wynająć kilka metrów terenu, stworzyła parking, jakiś grosz z tego był, oczywiście też zaczynał być obłożony długiem w takiej sytuacji.
Drugi mąż w sierpniu wyjechał i się powiesił.
Mama po czasie jakoś zaczęła wracać do siebie. Ale obecnie ma dochodów dużo mniej niż zobowiązań finansowych. Kredyty, ZUSy, zadłużenie mieszkania (to akurat powoli spłacane) i najgorsze-zaległości na parkingu, jedynym źródle zarobku na chleb. Dostała pismo, że do 30 dni ma wpłacić 10.000, że nie ma zgody na rozłożenie ratalne, albo dostanie bezwarunkowe wypowiedzenie. Teraz, gdy nie jest już okradana, byłaby w stanie płacić bieżący czynsz+miesięcznie trochę zadłużenia, jak i za mieszkanie zaczęła płacić tak samo czynsz+rata z zadłużenia... Ale nie ma zgody, bo pewnie sprawdzili ją w krajowym rejestrze długów. Ja mam połowę z tego, mogę wyłożyć, ale nie ma skąd wziąć drugiej połowy. Wystawiłyśmy na allegro jakiś sprzęt pozostały z salonu, wartość ok. 5k, ale nie wiadomo czy się sprzeda. Rodziny albo kogokolwiek, żeby pomóc, nie ma. Mama ma tylko mnie, 22-letnią, pracującą córkę. Zmęczoną, zmarnowaną i zestresowaną.
Jestem zdesperowana, żeby jakoś odmienić jej życie. Jest dobrą, nie poddającą się, energiczną, a nawet i wysportowaną kobietą, szybko potrafiącą wziąć się w garść. Ale sytuacją ją przerasta, mnie tak samo. Nie wiem zupełnie co robić. Pytajcie o co chcecie i dzielcie się każdą myślą, która mogłaby jakoś polepszyć sytuację.
Nie pochwalam jej naiwności i nie wybielam, ale według mnie, jest ofiarą w tej sytuacji i wina jest niewspółmierna do kary.
(Nie jestem pewna, czy poprawnie dodaję AMA, nie wiem też jak je zweryfikować)
Komentarze (471)
najlepsze
a giń maro nieczysta nie ma dla ciebie miejsca w kapitalistycznym raju