Takie trochę #
gorzkiezale, no ale pomyślałem, że zasługuje na osobny wykop.
Jakieś 3 lata temu, po ciężkiej harówce w UK kupiłem swoją pierwszą konsolę - Sony PS3, wszystko fajnie. Pierwszy ylod, naprawiony samodzielnie bo firma która sprzedała mi PS3 zniknęła z rynku (bywa). I teraz meritum.
Rok temu jebło mi PS3, chcąc nie chcąc zbiegło to się z wydaniem jailbreak'a, a że akurat miałem mature, to na gry już czasu zbytnio nie miałem (do tego premiera diablo 3 i te sprawy). PS3 się kurzyło, w miedzyczasie przeczytałem gdzieś o tym że po przeróbce można naprawić RSOD'a, i to całkowicie, to myśle zajebiście, pewnie oficjalne update'y też to przewidują.
No i tu się mocno zdziwiłem. Aktualizacja, błąd ten sam, kilka telefonów do siedziby sony - "wymagana naprawa pamięci na płycie głównej", w serwisie to w ogóle mi powiedzieli że płyta jebnięta i trza wymieniać za 600zł.
Wygooglowalem i tylko znalazłem, że owszem, można to naprawić, JEŚLI SIE NIE ZAKTUALIZOWAŁO SOFTU POWYŻEJ 3.55 (miałem 3.47).
Jak to, kurwa, jest, że po przeróbce można naprawiać błędy które w innym przypadku skazują konsolę na miejsce w budynku utylizacji elektroniki, a kiedy ktoś chce zostać na oficjalnym sofcie i coś mu jebnie to firma mówi mu grzecznie "pocałuj się w dupe i kup nową konsolę"? :/
Komentarze (21)
najlepsze
HP (ten od drukarek) robi to samo.
PS3 była z tego sławna, że jaibreak ją 'usprawniał'.
A takich rzeczy są setki, np. custom firmware do telefonów kom.
Jest takie powiedzenie: iż coś jest niemożliwe, aż ktoś przyjdzie kto o tym nie wie i to zrobi. :-)
Pamiętam C-64 i dema na nim. Sami konstruktorzy twierdzili, że to jest 'niemożliwe' bo niemogli