Czytam te Wasze komentarze i się dziwię, że się dziwicie, że łatwiej jest kupić używkę za 450 złotych albo kupić silnik elektryczny. Widać, że facet ma pasję w tworzeniu rzeczy z drewna, czerpie z tego przyjemność, więc pewnie po zbudowaniu w domu całego aneksu kuchennego, wszystkich stołów, krzeseł, biurek wziął się za zrobienie tokarki która moim zdaniem jest rewelacyjna. A duma ze zrobienia czegoś samodzielnie, w takiej skali i bez żadnego gwoździa
Nie wiem, co ma w sobie takiego drewno, ale niemal każdy filmik na którym jest ono obrabiane, cięte, rąbane, toczone czy szlifowane wprawia mnie w jakąś hipnozę. Gapię się przez 5 minut i nie wiem czemu, ale sprawia mi to przyjemność.
Ma ktoś coś podobnego u siebie? Bo nie wiem, czy muszę się zacząć diagnozować.
Bardzo mi sie spodobalo ze nie uzywal narzedzi elektrycznych(wyzynarek, elektornicznych wiertarek), tylko wszystko zrobil samemu, przypuszczam ze bedzie robil kolejne narzedzia z wykorzystaniem tej tokarki, a byc moze kiedys z pomoca tej tokarki zrobi kolejna :)
w największe zdumienie wprawił mnie sposób łączenia drewna: bez gwoździ, śrub, kątowników, mimośrodów... rewelacja! Mam wrażenie, że to "stara szkoła", chciałbym się tego nauczyć...
Tak sobie myślę, że jakby Nasza cywilizacja padła w jakiś tam sposób, to tacy ludzie mają szansę na dobre życie podczas odbudowy. Praktycznie koleś bez energii jest w stanie wytworzyć sporą część przydatnych rzeczy bądź narzędzi :)
Komentarze (42)
najlepsze
Ma ktoś coś podobnego u siebie? Bo nie wiem, czy muszę się zacząć diagnozować.
:-)