Czytam i nie dowierzam - nie mogę pojąć, co tak - nie zawaham się - żałosny artykuł z niesamowicie prostackim, porównywalnym do "pokolenia CHWDP", rozumieniem odbieranego obrazu robi na stronie głównej? Mam nieodparte wrażenie, że autor tych wypocin oglądając filmy widzi w nich jedynie trzy rzeczy: spłycony do prostych równoważników zdania konspekt głównego wątku, twarz głównej gwiazdy produkcji i tytuł, i to samo podejście przekłada na inne sztuki wizualne, m.in. grafikę. Dawno
Czytam sobie komentarze i wychodzi na to, że większości podobają się Polskie plakaty, jeśli traktować je jako sztukę abstrakcyjną, więc twórcy artykułu dali dupy, nie przebierając zbytnio w słowach ;].
Plakaty do Wściekłego Byka i Big Lebowski są kapitalne. Amerykańskie wersje się do nich nie umywają, a autor tego zestawienia jest jakimś anglojęzycznym gimbusem, więc nie ma sensu w ogóle dyskutować z kimś takim o sztuce jaką jest forma plakatu :)
Plakaty są bardzo pomysłowe i fajne z artystycznego punktu widzenia (większość chętnie powiesiłbym na ścianie), ale niestety bardzo często nie mówią absolutnie niczego o filmie, który w zamyśle mają reklamować - chyba najjaskrawszym przykładem jest plakat z "Przeminęło z Wiatrem", który osobie niezaznajomionej z historią kina może kojarzyć się z reklamą wiatraków.
Z drugiej strony - IMO lepszy taki "odjechany" plakat od setek bardzo do siebie podobnych "dzieł" amerykańskich, gdzie na pierwszym
Komentarze (108)
najlepsze
Z drugiej strony - IMO lepszy taki "odjechany" plakat od setek bardzo do siebie podobnych "dzieł" amerykańskich, gdzie na pierwszym