Drodzy <strong>wykopowicze</strong>,<br />
<br />
poniżej znajdziecie kilka moich ostatnich snów. Chcę się nimi z Wami podzielić. Jestem bardzo ciekawy czy komukolwiek się to spodoba. Ostrzegam, że były one pisane na szybko, bo nie chciałem ich zapomnieć.<br />
<strong>Wszystkie imiona zostały zmienione</strong>. Jeżeli pojawia się jakieś imię to znaczy, że znam tę osobę.<br />
<br />
Do czytania polecam utwór:<br />
<br />
<iframe id="yt-oasnbzEMV08" class="youtube-player vtop" type="text/html" width="800" height="485" src="//www.youtube.com/embed/oasnbzEMV08?wmode=opaque" frameborder="0"></iframe><br />
<br />
Zapraszam do krainy moich snów<br />
<br />
<br />
<br />
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\<br />
<br />
Wchodzimy całą trupą do wielkiego, wysokiego hotelu. Mamy swoje pokoje. Przychodzi czas, że musimy oddać mundury do prania. Dowiaduje się na stołówce od Stefana, że pralnia jest za rogiem i że musimy się pośpieszyć, bo zaraz zamkną. Kamil też wyraził takową potrzebę.<br />
Wsiadamy do windy, ale nie widać przycisku parter, albo 0. U góry zauważyłem jeszcze jakieś 2 małe guziczki to naciskamy. Jedziemy do góry i żadne 1 piętro nie działa nie da się zatrzymać. Winda z czasem zaczęła się zmniejszać i przybierać półokrągły kształt. Stwierdziliśmy, że czas się zmywać. Bierzemy jakieś wiatraczki jak z hugokoptera, ale na pedały i lądujemy niżej na balkonie dziewczyn. Tam 2 koleżanki spożywają sobie grochówkę z okrągłym makaronem. Pytam się czy nie mógłbym się poczęstować, a one na to, że jasne. I zacząłem ją jeść i była pyszna.<br />
<br />
<br />
<br />
Przychodzę sobie do pracy do jakiejś knajpki. Jestem sam z szefem. On przed ja za kontuarem. Gadamy o wielu nieistotnych rzeczach. Ja cały czas się pytam czy czegoś nie zrobić, ale on tylko przecząco potrząsa głową. Nie byłem pewien na czym ta praca ma polegać. Po sporym czasie nic nie robienia szefuńcio wysyła mnie gdzieś i po coś. Idę sobie przez piękny Kraków i trafiam do imbiru. Nie wszystko się zgadzało. Schody oprócz tych w dół prowadziły jeszcze do góry. Zaglądam, a tam wiele pięter i drzwi wyglądająca na takie zwykłe do mieszkań. Przed jednymi z nich siedziała babcia i dziwnie się na mnie patrzyła. Zrezygnowałem więc z dalszego rozeznania. Poszedłem na dół. Już na półpiętrze zauważyłem stanowisko komputerowe, na którym zresztą siedział Adam. Myślę sobie spoko. Musimy się napić. W tym celu schodzimy na dół, a tam moja nauczycielka języka niemieckiego- pani Frau. Miała na sobie jakieś fioletowe wdzianko i czerwoną apaszkę. Jakby tego było mało podchodzi do niej jakiś dzieciak i radzi się jej jaką książkę ma wybrać. Rozglądam się, a tam pełno regałów wypełnionych książkami. Pod ścianą jeszcze 5 stanowisk komputerowych przy czym na jednym z nich nie było komputera. Przeglądamy sobie spokojnie książki i po pewnym czasie Adam chciał wyjść. Ja zauważyłem jakąś dziwną książkę. Była czerwona z pentagramem na okładce. Była podpisana nazwą, której nie zapamiętałem(1 wyraz na g i chyba z h. chodziło o jakieś stworzenia). Adam wyjaśnił mi co ów tytuł znaczy i nalegał żeby iść. Ja jednak wziąłem książkę do ręki i ją otworzyłem. Usłyszałem przenikliwy skowyt. Z książki wyleciało dziwne, małe, latające zwierzątko wyglądające jak zrobione z orgiami. Zaczęło ono latać i straszyć wszystkich w imbirze. Wybiegłem mu naprzeciw i znakiem krzyża odegnałem. Wyszliśmy stamtąd. Ja udałem się do pracy. Adam mnie namawiał na piwo. Ja powiedziałem, że po pracy. Kiedy on spytał kiedy kończę nie potrafiłem mu odpowiedzieć. Wróciłem do tej knajpki. Trafiłem do kuchni gdzie szef coś grillował i zniecierpliwiony wyrzucił mnie do pokoju obok. Pierwsze co tam zobaczyłem to kobietę z ogromnym pojemnikiem świecącym na zielono i mężczyznę stojącego obok niej. Kobieta zaczęła potrząsać pojemnikiem. Potem okazało się, że w środku są uśpione zwierzęta. Gdy przypatrzyłem się z bliska dostrzegłem pysk podobny do krokodylego. <br />
Teraz dopiero zobaczyłem, że w pomieszczeni jest sporo więcej ludzi w tym Zygmunt. Chciałem się go spytać, o której kończymy, ale przerwał mi szef, który warcząc, że mieliśmy być cicho wyrzucił nas na górę. Każdy wziął z półki jakąś maskę. Właściwie to czapkę z jakimś zwierzątkiem, lub postacią u góry. Stwierdziłem, że może też powinienem. Chwyciłem baranią głowę i udałem się na gorę. Jak się okazało mieliśmy tam zagrać jakieś przedstawienie. Nie wiedziałem właściwie czy ja też gram i co gram i w czym i w ogóle nic. Ktoś zaczął krzyczeć: baran na scenę! Cały pospinany zorientowałem się, że moja czapka jest na dole. Zbiegłem po nią szybko na dół i włożyłem tuż przed wejściem na scenę. Wychodzę na środek, a tam widownia pełna dzieci. Ludzie na scenie mówią coś o baranie. Ja przykucam na środku i robię baranie oczy. Jak tylko skończyli mówić zszedłem ze sceny. I wtedy zaczepia mnie Sylwia. Mówi mi jaki to alkohol jest zły i że nie lubi długich tras samochodem.<br />
Zaczynają się oklaski. Wszyscy wychodzą na scenę. Ja również. Ustawiamy się na scenie. Kłaniamy. Wszystkie dzieci bardzo się cieszą. Zaczynamy przybijać im piątki(były bardzo blisko sceny). Przybijaliśmy piątki wszystkim. W tym lesie rąk znalazła się nawet wielka, owłosiona ręka dorosłego. <br />
<br />
<br />
<br />
Spotykam siostrę w tramwaju. Z rozmowy wynika, że jedzie po odszkodowanie za biegunkę. Chęci wytłumaczenia jej jakie to bez sensu nic nie dają. Wysiadamy. Ona jest na rolkach. Po drodze cały czas próbuję jej to wybić z głowy. Nadal bez efektów. W końcu się wkurzyłem i po prostu użyłem argumentu siły i kazałem wracać do domu. Tam z płaczem rozmawia z ojcem. Ten stwierdza, że aby dostać odszkodowanie trzeba mieć pełną dokumentację i wypadałoby wcześniej zrobić badania w kierunku białaczki.<br />
<br />
<br />
<br />
W szkole (najbardziej przypominała gimnazjum) na sali gimnastycznej było dostawione łóżko, z którego ktoś wyraźnie korzystał. Graliśmy na Sali gimnastycznej w coś, gdy nagle wybuchł pożar. Wszyscy zaczęli uciekać w panice. Próbowałem kogoś przekonać, że warto by złapać za gaśnicę i zacząć gasić pożar, ale zostałem zignorowany. Wziąłem więc gaśnicę ze ściany i poszedłem gasić. W środku byli już nauczyciele. Trochę zajęło mi ogarnięcie jak się używa i trzyma gaśnice, ale w końcu się udało. Po jakimś czasie pożar został już ugaszony. Zauważyłem, że w rogu Sali jest dziura. Podszedłem sprawdzić jak to wygląda z bliska i zauważyłem, że kryje się za nią kolejne pomieszczenie. Można było z niego spojrzeć w dół, gdzie znajdowało się coś w rodzaju ścieków, kanałów, a może po prostu piwnicy. Gdy się obróciłem ktoś stał za mną. Jego wyraz twarzy mnie zaniepokoił. Gdy znów znalazłem się na Sali gimnastycznej zauważyłem, że na jednej ze ścian wisi sobie biała firanka. Dużo ludzi przyglądało się razem ze mną. W całkowitej ciszy rozległ się głos mojej dziewczyny (jej obecności nie odnotowałem wcześniej): organy! Odsłoniłem zasłonę, a za nią prócz organów znalazło się miejsce na coś w rodzaju ołtarza. Wtedy nie mam pojęcia skąd zaczęły spadać kostki cukru, które tworzyły ścieżkę. Jakiś mężczyzna (podejrzewam, że ten, który spał na dostawionym łóżku i który tak jak ja zainteresował się dziurą w ścianie) zbiera te kostki i zaczyna je jeść. Szedł wyznaczoną przez cukier ścieżką a niezidentyfikowany głos jak z zaświatów powtarzał; dobrze(…) jednak pamiętasz i takie tam. <br />
<br />
<br />
<br />
Dziękuję, to wszystko. Jeżeli wam się spodoba, to dalej będę spisywał swoje sny. <br />
<br />
Pozdrawiam!<br />
<br />
Komentarze (3)
najlepsze
- niespełnienie seksualne, fetysz bitej śmietany
- pociąg do starszych kobiet, mężczyzn o wyższej pozycji społecznej i owiec, pragnienie orgii pedofilskiej
- pragnienie odbycia kazirodczego stosunku
- wspomnienie molestowania seksualnego przez nauczyciela WFu, wyparte ze świadomości
Nie dziękuj, tylko jak najszybciej zgłoś się do specjalisty.