<h1>Twoją muzykę wykorzystują do tortur więźniów, co robisz?</h1><br />
<br />
W maju 2003 za sprawą dziennikarza Newsweeka, Adama Piore'a wyszła na jaw nietypowa tortura jakiej byli poddawani przez Amerykanów więźniowie w Iraku. Polegało to mniej więcej na tym, że aresztowani byli zamykani w ciasnym, blaszanym kontenerze, wojskowy na zmianę szybko włączał i wyłączał światło, a wszystkiemu towarzyszyła bardzo głośna muzyka. Był to jeden utwór puszczany na full i katowany przez cały dzień. Wśród narzędzi tortur znalazły się między innymi utwory: <em>"Enter Sandman"</em> Metalliki, ścieżka dźwiękowa do filmu XXX, piosenka <em>"I Love You"</em> z programu dladzieci <em>"Barney i przyjaciele"</em> oraz piosenki z <em>Ulicy Sezamkowej</em><br />
<br />
<br />
<em>TM/© 2012 Sesame Workshop</em><br />
<br />
Jon Ronson, pisząc książkę <em>"Człowiek, który gapił się na kozy"</em> (tak, film powstał na podstawie książki i to... opartej na faktach) odwiedził Christophera Cerfa. Człowiek ten jest kompozytorem tworzącym utwory do Ulicy Sezamkowej od ponad dwudziestu pięciu lat. Ronson zainteresowany był tematem broni nieśmiercionośnej, w której definicje wpisywało się katowanie głośną muzyką. Chciał sprawdzić jak autor muzyki dla dzieci odniesie się do tego, że przy pomocy jego dzieł torturuje się więźniów. Panowie trochę sobie porozmawiali o tym temacie gdy nagle do Christophera zadzwonił telefon... <br />
<br />
<cite> (...)<br />
I właśnie wtedy zadzwonił telefon Chrisophera. Dzwonił prawnik z wydawnictwa muzycznego BMI. Stałem tam i przysłuchiwałem się temu, co Christopher mówi do słuchawki.<br />
– Naprawdę? – powiedział. –Rozumiem… No, teoretycznie powinienem dostawać kilka centów od każdego więźnia, tak? W porządku. To na razie…<br />
– O co chodziło? – spytałem Christophera.<br />
– O to, czy należą się jakieś tantiemy za puszczanie tych nagrań – wyjaśnił. – Dlaczego nie? W Ameryce wszyscy tak robią. Jeżeli potrafię pisać piosenki, które doprowadzają ludzi do szaleństwa znacznie szybciej i skuteczniej niż piosenki innych kompozytorów, dlaczego nie mam na tym zarabiać?<br />
Dlatego też później tego samego dnia Christopher poprosił Danny’ego Epsteina, kierownika muzycznego Ulicy Sezamkowej(…). Obowiązkiem Danny’ego będzie ściągniecie tantiem od wojska, jeżeli – jak ocenili – jego piosenki są puszczane w kontenerze przez trzy dni bez przerwy.<br />
– To czternaście tysięcy razy lub więcej w ciągu trzech dni – powiedział Christopher. – Gdyby to grali w radiu, dostawałbym trzy lub cztery centy za każdym razem, tak czy nie?<br />
– To byłaby maszynka do robienia pieniędzy – zgodził się Danny.<br />
– Nad tym się właśnie zastanawiam – rzekł Christopher. – Możemy pomagać krajowi, zgarniając jednocześnie niezłą kasę.<br />
– Chyba nie mają aż tyle pieniędzy, żeby płacić za taką ilość – powiedział Danny. – Jeżeli mam negocjować w imieniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Kompozytorów, Autorów i Wydawców, chyba będę musiał wejść w kategorię motywu muzycznego lub dżingla i coś tam zbić z ceny…<br />
– Dobrze powiedziane, bo są dowody, że więźniowie są zbici z pantałyku, kiedy słuchają tej muzyki – stwierdził Christopher.<br />
Roześmialiśmy się wszyscy.<br />
Konwersacja dość niezręcznie wahała się między dowcipkowaniem a poważną rozmową o forsie.<br />
– No, i mówimy tylko o jednym pokoju przesłuchań – powiedział Danny. – Jeśli mają takich kilka, to naprawdę zgarniemy niezły szmal. Czy to działalność sponsorowana?<br />
– Dobre pytanie – odparł Christopher. – Jeżeli sponsoruje ją państwo, to można z tego jeszcze więcej wycisnąć.<br />
– No, to co, dajemy Mossadowi specjalny rabat? – spytał Danny.<br />
Zaśmialiśmy się.<br />
– Sądzę, że powinniśmy dostać tantiemy – powiedział Christopher. – Gdybym napisał te piosenki konkretnie dla wojska, to przecież by mi płacili, prawda?<br />
– Nie – odrzekł Danny. – Pracowałbyś na zlecenie, a to co innego.<br />
– Ale w tym przypadku nie pracuję na zlecenie – powiedział Chrisopher.<br />
Mówił teraz bardziej poważnie. Danny zdjął okulary i przetarł oczy.<br />
– Żądanie pieniędzy za wykorzystywanie muzyki w czasie kryzysu – rzekł po chwili wydaje mi się trochę nie fair.<br />
Tu obaj roześmiali się nieco bezradnie.(...). </cite><br />
<br />
Postanowiłem wkleić ten fragment książki bo skojarzył mi się właśnie z tym typem myślenia, o którym ostatnio głośno, a reprezentują go twórcy ACTA, SOPA, PIPA i Hołdys. <br />
A może jednak takie podejście nie złe? Może słusznie kompozytor i spółka kombinowali jak wydusić z tego jak najwięcej szmalu? Jestem ciekawy jak to oceniacie...<br />
<br />
Powyższy cytowany fragment pochodzi ze wspomnianej wcześniej książki<em>"Człowiek, który gapił się na kozy"</em> Jona Ronsona. Ci, którzy widzieli film z Evanem McGregorem wiedzą mniej więcej o co chodzi. W skrócie jest o historia o tajnych komórkach wywiadu Stanów Zjednoczonych, odpowiedzialnych za techniki postrzegania pozazmysłowego (PSI-OPS). Jest tam opisana historia prawdziwych wojskowych, generałów i innych ludzi zajmujących ważne szczeble państwowe w USA. Prawda historyczna kontrastuje z nieprawdopodobnymi opowieściami tychże ludzi. Mamy tu próby przechodzenia przez ściany (zakończone guzami na głowie), niewidzialność ("jeżeli jesteś na polu zwiń się i udawaj kamień"), Rycerzów Jedi, zatrzymywaniem pracy serca kozy samym wzrokiem i inne dziwy. Polecam.<br />
<br />
<br />
Jon Ronson, "Człowiek, który gapił się n<em>Jon Ronson, "Człowiek, który gapił się na kozy"</em>, wydawnictwo wab. Warszawa 2010
Komentarze (9)
najlepsze