Od kiedy pierwszy raz poszedłem do przedszkola nie podobała mi się instytucja szkoły. Od dziecka miałem złe przeczucia i tak mi zostało. Dlatego co roku 31 sierpnia czekam do północy nawet jak jestem po nocce. By wykorzystać do końca wakacje których już nie mam. Pamiętam że za czasów szkolny mniej więcej od połowy/początku sierpnia czułem z tyłu głowy obawę że wakacje się kończą, że znowu będzie trzeba chodzić do tej szkoły. Do gimnazjum nie uczyłem się źle, miałem czerwone paski, bez problemu radziłem sobie z materiałem. Od technikum było gorzej średnia koło 3.5 a na studiach odpadłem. Szkoła miała wiele wad, większośc nauczycieli była fizycznie ale dar nauczania straciła po tygodniu, 0 pasji.
Jak już zrobiły się zaległości to wkradł się strach przed każdymi zajęciami gdzie brano do tablicy bo jakby mnie wzieli to byłoby pośmiewisko i pała w dzienniku przez którą myślałem że nie zdam. Na studiach kumulacja odkładania "na sesje" i nadrabiania 2 miesięcy w 2 godziny xD Z całej edukacji miło wspominam tylko kilku nauczycieli, ich podejście - przeważnie to były przedmioty zawodowe albo te które mnie interesowały. Nie wiem czy zainteresowały mnie dlatego że miałem spoko nauczycieli czy po prostu przykuwałem większą uwagę bo mnie to interesowało. W każdym razie chce powiedzieć jeśli jakiś szkolaniak/studenciak dotarł do tego miejsca ( szacun, ja takich długich tekstów na wykopie przeważnie nie czytam jak mają mniej jak 15 plusów! a ten mieć nie będzie) to nie smutaj. Za rok będę kolejne wakacje, zrób sobie rachunek sumienia, co było fajnego w te wakacje, co #!$%@?łeś, co chciałbyś zrobić w kolejne i konsekwentnie do tego dąż. Ja zmarnowałem wiele swoich wakacji na siedzeniu przed kompem mam bardzo mało wspomnień z tego okresu. Za to gleby na rowerze pamiętam doskonale, wspólne filmy które kręciliśmy, wyjścia na "piwo" gdzie coś się stało też a z komputera? może parę akcji gdzie coś udało się przezajebistego i dostałem komplementy. No słabo. Gdybym mógł cofnąć się w czasie to nakopałbym sobie do dupy xD Nigdy nie było u mnie masy kasy ale na wakacje nad morze starczało taki wyjazd z 1,5/2k na 2 osoby wychodził. Trzeba było iść do pracy/wziąć 500/1000zł i jechać na stopa gdziekolwiek albo jechać na kilka dni w góry.
Nie powiem bo wolę pracować niż chodzić do szkoły ale strasznie brakuje mi wolnego. Jak sobie pomyślę że parę lat temu miałem wolne od czerwca do sierpnia/września - czyli najfajniejsze miesiące w roku bo w tym smutnym, ciemnym, zimnym jak #!$%@? kraju w końcu można coś robić na dworze to aż sobie zazdroszczę :D
W szkole robisz to co Ci każą,często wbrew sobie i nie masz z tego hajsu za to masz pare miesięcy wolnego.
Prace można zmieniać jak rękawiczki aż się trafi coś sensownego a nawet jeśli jest zła to chociażjest za to hajs. Minus jest taki że urlop to jakaś kpina. Pracuje 5 na 7 dni. Pracujesz 12 miesiecy i masz miesiąc wolnego. Którego nei dostaniesz w całości albo jakbyśchciał bo pierwszeństwo ma Brajanek od Grażyny. No i dobra jedziesz na urlop za pieniądze na które cały rok zbierałeś i co ? i leje. Masz tylko 2 tygodnie i leje w każdy dzień. To prawie oznacza tyle że cały rok pracowałeś na marne. Żyjesz powiedzmy 70 lat, odjąć 20 lat na edukacje czy tam 25 i 15 na starość zostaje 30 lat właściwego życia.
1 stracony urlop to 1/30 Twojego życia poszła się yerbać.
Niebadzlosiem - Od kiedy pierwszy raz poszedłem do przedszkola nie podobała mi się in...
@Niebadzlosiem: Chuba, ze ktos jest studentem, ktory w wakacje robi staz, zeby miec doswiadczenie na start po studiach albo, zeby odlozyc troche, zeby latwiej bylo sie utrzymac przez nastepny rok. Nie kazdy jest studentem i ma wolne wakacje.
  • Odpowiedz