Jacy rodzice wychowują (lub raczej programują bo wychowanie kojarzy mi się z czymś pozytywnym, dobrze wpływającym na rozwój człowieka i jego osobowość) narcystyczne, egocentryczne i nieempatyczne kobiety?
Mam wrażenie, że to i tak pewnie jest 50% genów ale, głównie są to chyba nadopiekuńczy ojcowie zakochani w swoich córkach, którzy stawiają je ponad swoją żonę tzw córeczka tatusia, tatuś jest skłonny oddać życie, córka jest piękniejsza, mądrzejsza itd od swojej matki i lepiej traktowana (możliwe, że częściej są to rozwodnicy) do tego chyba musi być matka, która jest skrzywdzona, poniżana, odsunięta na boczny tor ale o dobrym sercu jednak matka słaba, z syndromem sztokholmskim, która bardzo chciałaby być kochana i która w głębi duszy nie darzy córki dużym uczuciem bo ojciec zrobił z matki i córki rywalki, faworyzując córkę.
Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Takie córki nienawidzą mężczyzn i traktują ich z góry bo nauczyły się manipulować ojcem (który chętnie daje się manipulować) poza tym przecież nie ma lepszego mężczyzny od ojca, ojciec jest wzorem mężczyzny, tym najlepszym, ideałem.
Takie kobiety zazwyczaj dobrze radzą sobie w życiu, kariera bardzo wysoko, dużo znajomych głównie mężczyzn do wykorzystywania, którzy zrobią wszystko na skinienie palca księżniczki, zazdrosne koleżanki, uroda, duże mniemanie o sobie, brak empatii, nastawienie w życiu na osiąganie celów nawet po trupach, umiejętności manipulacji, wykorzystywania i eksploatowania ludzi ale i duża samotność (bo przecież nie ma drugiego takiego jak tata). Dlatego też nazwałam to na początku programowaniem a nie wychowaniem bo tak naprawdę jest to dla kobiety toksyczne i taka postawa rodziców nie gwarantuje jej szczęśliwego życia a zapewne wizyty u terapeutów (z czasem, zazwyczaj około 30-40).
Bo o ile wiem jakie córki programują narcystyczni rodzice (kobiety w stylu people pleasure, z niskim poczuciem własnej wartości, zaprogramowane by stawiać siebie na drugim miejscu, pełne skrytej agresji i nienawiści do siebie i innych bo takie poświęcanie się dla innych kosztem siebie jest bardzo wyniszczające i toksyczne, kończy się autoagresją, depresją i często gorszymi rzeczami np skłonnością do wchodzenia w przemocowe związki - odtwarzanie znanego modelu rodziny, rodzice źle mnie traktują, więc rośnie mi tolerancja na złe traktowanie i na to się godzę a raczej muszę się zgodzić) itd.
Mam wrażenie, że to i tak pewnie jest 50% genów ale, głównie są to chyba nadopiekuńczy ojcowie zakochani w swoich córkach, którzy stawiają je ponad swoją żonę tzw córeczka tatusia, tatuś jest skłonny oddać życie, córka jest piękniejsza, mądrzejsza itd od swojej matki i lepiej traktowana (możliwe, że częściej są to rozwodnicy) do tego chyba musi być matka, która jest skrzywdzona, poniżana, odsunięta na boczny tor ale o dobrym sercu jednak matka słaba, z syndromem sztokholmskim, która bardzo chciałaby być kochana i która w głębi duszy nie darzy córki dużym uczuciem bo ojciec zrobił z matki i córki rywalki, faworyzując córkę.
Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Takie córki nienawidzą mężczyzn i traktują ich z góry bo nauczyły się manipulować ojcem (który chętnie daje się manipulować) poza tym przecież nie ma lepszego mężczyzny od ojca, ojciec jest wzorem mężczyzny, tym najlepszym, ideałem.
Takie kobiety zazwyczaj dobrze radzą sobie w życiu, kariera bardzo wysoko, dużo znajomych głównie mężczyzn do wykorzystywania, którzy zrobią wszystko na skinienie palca księżniczki, zazdrosne koleżanki, uroda, duże mniemanie o sobie, brak empatii, nastawienie w życiu na osiąganie celów nawet po trupach, umiejętności manipulacji, wykorzystywania i eksploatowania ludzi ale i duża samotność (bo przecież nie ma drugiego takiego jak tata). Dlatego też nazwałam to na początku programowaniem a nie wychowaniem bo tak naprawdę jest to dla kobiety toksyczne i taka postawa rodziców nie gwarantuje jej szczęśliwego życia a zapewne wizyty u terapeutów (z czasem, zazwyczaj około 30-40).
Bo o ile wiem jakie córki programują narcystyczni rodzice (kobiety w stylu people pleasure, z niskim poczuciem własnej wartości, zaprogramowane by stawiać siebie na drugim miejscu, pełne skrytej agresji i nienawiści do siebie i innych bo takie poświęcanie się dla innych kosztem siebie jest bardzo wyniszczające i toksyczne, kończy się autoagresją, depresją i często gorszymi rzeczami np skłonnością do wchodzenia w przemocowe związki - odtwarzanie znanego modelu rodziny, rodzice źle mnie traktują, więc rośnie mi tolerancja na złe traktowanie i na to się godzę a raczej muszę się zgodzić) itd.
Bardzo szkodliwa społecznie bzdura.
Każda kobieta może mieć związek - prawda
Każdy mężczyzna może mieć związek - fałsz