#przebudzenieniemocy #abramsssiepale
Uwaga, w spoilerach tym razem naprawdę są spoilery.
Wybaczcie chaotyczność wypowiedzi, bo emocje, które targają mną, kiedy to piszę, z łatwością przeciągnęłyby mnie na ciemną stronę mocy. Musiałem też zażyć niejedną butelkę chmielowego bigosu na uspokojenie.
Wróciłem niedawno z seansu „Przebudzenia mocy” i muszę się wam przyznać Mirki, że chyba nigdy nie wyszedłem z seansu kinowego tak #!$%@?. „Gwiezdne wojny” są następnym uniwersum, które zgwałcił Dżejdżej Abrams. Znowu wziął fabułę
@Breaux:

Nie dość, że scenarzyści wcale się nie kryją z tym, że to po prostu kolejny doomsday device, kolejna gwiazda śmierci do rozwalenia na koniec filmu w taki sam sposób, jak w IV i VI


Eee, serio? W taki sam sposób? Pierwsza gwiazda śmierci zupełnie niechroniona, zgubiona przez pychę Tarkina, do rozwalenia z powierzchni, druga to przygotowana pułapka z imperialną flotą, z generatorem pola, również chronionym, gdzie dobrze opracowana taktyka
  • Odpowiedz
@Breaux: film jest za szybki (jak u JJ) i odbiega sporo od dotychczasowej konwencji. Szkoda zmarnowanego potencjału niektórych wątków i postaci. Ale oglądałem z zapartym tchem. I o to chodziło reżyserowi.
Sam w kinie synowi 15-letniemu po jej tekście powiedziałem, że teraz Finn wpadł we friendzone :)
  • Odpowiedz