Jest już wersja Protasiewicza

W środę po północy udało nam się porozmawiać z eurodeputowanym Protasiewiczem. Przyznaje on, że doszło do incydentu, gdy w środę wieczorem dotarł z Warszawy do Frankfurtu, gdzie czekał na niego kierowca, by zawieźć go do Strasburga. Jego relacja z całego zdarzenia jest zgoła inna niż ta przytaczana przez "Bild". Jak twierdzi europoseł, nie był pijany: - Wypiłem wino w samolocie. To wszystko. Cała awantura wzięła się z faktu,