Kiedyś obudziłam się w środku nocy, z gorączką, (wtedy o tym nie wiedziałam, przeziębienie rozwinęło się w następnych dniach), a centralnie nad miastem przechodziła akurat okropna burza. Deszcz, pioruny, grzmoty, a ja nie do końca ogarniałam.

Wpadłam w ogromne przerażenie, byłam pewna, że to koniec świata. Naprawdę!

Siedziałam na łóżku i szlochałam przez pół godziny.

Potem burza nieco ucichła, a ja uznałam, że ten cały koniec świata trochę za długo trwa. Owinęłam