Pamiętam jakby to było wczoraj...
Sytuacja nieprawdopodobna, OFF Festival 2015.
Jestem typem człowieka, którego w c--j trudno namówić na jakiś event, wypad czy koncert, który jest nieco droższy od drożdzówki i trudniejszy w realizacji od wyjścia z psem na spacer, no ale c--j - jakoś się moim znajomym udało namówić mnie na 3 dniowy karnet na OFFa. Pole namiotowe, podróż jakimś dużym busem - cho anon będzie spoko zajebiście. Jako, że muzyka, która obija się na takich festiwalach bywa dość różna - od czegoś fajnego w c------j porze do turbo popularnego gówna w prime time, wiedziałem, że 3/4 czasu będę pił albo o--------ł się w namiocie. Mentalnie przygotowany na trzy dni alkoholowego r---------u spakowałem się w plecach i out na miejsce spotkania. Każdy seba z mojej ekipy nabrał jakiś dropów i zieleni, Andżeliki wypompowały sobie c---i, gotowe nadziać się na jakiegoś bolca zza zachodniej granicy. Zaczęliśmy konsumować towary już zanim wyjechaliśmy na pomorze (a kawałek ode mnie jest) i przerwa na szczanie była co parenaście kilometrów. Za każdym razem na stacji na gastro a to batonik, a to hot dog i tak w końcu w żołądku jak w kotle zrobił się taki r--------l, że okna w aucie były opuszczone bo niby gorąco, i super wiatr we włosach. Ta c---a, wiatr n---------ł po uszach i oczach, każdy już się w------ł ale przynajmniej mogliśmy sunąć niewidzialne race analne bez skrępowania.
Dotarliśmy na miejsce, jeden taki Tomek tak się u----ł, że jednym okiem upewniał się czy słońce jest w horyzoncie a drugim czy ma zawiązane sznurowadła. I tak stój teraz z tym debilem, żeby go nie cofnęli już przy wejściu no bo k---a imba by była niezła, bo w końcu kumple, jedna paczka i albo wchodzimy wszyscy albo wcale. No ale udało się, Sławek Toczek na bramce p--------ł go tylko po kieszeniach i w klate tak, że pewnie złamał mu ze 2 żebra, ale mało mnie to interesowało. Spodobał mi się klimat festiwalu, to zasługa alkoholu i myśli, że to dopiero początek.
Pierwszego dnia były moje ulubione koncerty, tj. Pablopavo i Ludziki Mick Harvey, także stałem pod barierką i upajałem się muzyką jednocześnie pijąc piwko. Podziwiałem skaczące c--e kobiet stojących obok i zastanawiałem się, czy dane będzie mi włożyć włócznie w jakiegoś mamuta. Wykończony podróżą i już wyraźnie wypity poszedłem rozbijać namiot. W moim stanie ruchałem się z tym jak Edward Nożycoręki z Kotem w butach, ale ostatecznie happy end - padłem jak zwierz.
Obudziłem się koło 12 następnego dnia, postanowiłem zwiedzić sobie okolice. Chodziłem po całym polu i k---a fenomen jest jeden - tysiące osób, wielkie pole a sraczy i toi toiów i pryszniców jak na lekarstwo, no k---a od razu miałem znaleźć jakąś alternatywę. Długo nie szukałem - 5 minut drogi pod taki śmieszny płot, gdzie płynęła sobie jakaś rzeczka. Od razu wiedziałem, że tam będzie moja miejscówa na szczanie. W międzyczasie jakieś alternatywne pseudo cioty j----y jakieś lewe g---o i grzecznie chcieli mnie przekabacić abym nie szczał w miejscu ich egzystencji, ale uświadomiłem Radzimirom j-----m, że jak klapsa w dziąsło jebne to usłyszą tylko rekwiem dla snu. Wygrałem walke o teren z takimi s-----------i, których stulejka zakryła nawet jaca, juhu.
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach